„Powędrowaliśmy do piekła i z powrotem”. Błędna diagnoza o mało nie kosztowała życia kilkulatka
25-letnia Amie Tweed przeżyła prawdziwy horror. Lekarze objawy występujące u jej syna Teddy’ego zrzucali na karb zaparć, tymczasem chłopczyk cierpiał na obrzęk mózgu wywołany ropniem. To cud, że żyje.
Młodą mamę z Essex w Anglii zaniepokoiło nietypowe zachowanie dziecka. Chłopiec przestał się bawić zabawkami, stracił apetyt i był ciągle senny. Gdy zaczął wymiotować, kobieta zabrała synka do lekarza. Nie chciał on jednak zbadać krwi dziecka i odesłał je na dalszą diagnostykę do szpitala. Tam przepisano mu leki na zaparcia u dzieci, gdyż podejrzewano u niego zatwardzenie spowodowane zmianą mleka modyfikowanego. Następnie chłopca odesłano do domu. Niestety jego stan gwałtownie się pogorszył.
Fatalne wieści
Gdy u Teddy’ego wystąpiły drgawki, matka wezwała pogotowie. W szpitalu wykonano tomografię komputerową, która ujawniła olbrzymi ropień mózgu obejmujący aż jedną trzecią tego narządu. Matkę chłopca uprzedzono, że jej dziecko może umrzeć, gdyż nie wiadomo, czy uda się zmniejszyć obrzęk mózgu.
„Jeden z chirurgów zabrał mnie do pokoju i powiedział, że zrobią, co w ich mocy, aby mu pomóc, ale nie mogą niczego zagwarantować” – relacjonowała Amie. Na szczęście po godzinie operacji przekazano jej dobre wieści: udało się opanować sytuację. Lekarze tłumaczyli, że ropień był spowodowany infekcją bakteryjną, która przedostała się do mózgu.
Mały wojownik wygrał nie tylko życie
Po operacji chłopiec był obserwowany, gdyż lekarze obawiali się, że obrzęk mózgu mógł doprowadzić do trwałych uszkodzeń centralnego układu nerwowego. Nie wiedzieli, czy dziecko wróci do pełnej sprawności. Na szczęście Teddy wyzdrowiał.
Zobacz także
„Byliśmy w siódmym niebie. Powędrowaliśmy do piekła i z powrotem, ale z synem wszystko będzie dobrze. Wyzdrowienie Teddy’ego zaszokowało lekarzy. Nie wierzyli, że tak szybko wróci do swojego normalnego stanu i tak naprawdę nie doznał żadnych trwałych obrażeń z tego powodu, choć może cofnęło go to o kilka tygodni w rozwoju, ale możemy sobie z tym poradzić” – powiedziała mama dziecka.
Jak się okazało, najprawdopodobniej bakterie dostały się do mózgu Teddy’ego przez kanał, który powstał w miejscu wrośniętego włosa w nosie dziecka. Chłopca czeka jeszcze jedna operacja zamknięcia tego kanału łączącego nos z mózgiem.
Źródło: dailymail.com
Piszemy też o: