Reklama

"Klaps nie jest żadnym biciem, nie jest nawet czymś szkodliwym, lecz – przeciwnie – jest czynem o wysokiej wartości wychowawczej i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę."

Reklama

Tekst, który jutro ukaże się w dodatku "Rzeczpospolitej" jest po prostu szokujący!!!

Autor tekstu prof. Zbigniew Stawrowski próbuje przekonać wszystkich rodziców, że bicie dzieci, jest wyrazem "najlepiej pojętej rodzicielskiej troski". Krytykuje on Kodeks rodzinny i opiekuńczy, który zakłada, że "Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę zakazuje się kar cielesnych". Twierdzi on, że to rodzice, którzy przecież najlepiej znają swoje dzieci, powinni stosować kary według własnego uznania, a "jednorazowe lub kilkukrotne skarcenie dziecka tzw. klapsem, jakkolwiek jest przedmiotem licznych kontrowersji co do zasadności takich metod wychowawczych, nie jest równoznaczne z biciem". (!)

Według prof. Stawrowskiego, Rzecznik Praw Dziecka, który staje w obronie dzieci i sprzeciwia się fizycznej przemocy "nie za bardzo rozumie sens i cel sprawowanej przez siebie funkcji". Ma on chronić dzieci przed ingerencją instytucji państwowych, a nie przed rodzicami, którzy dają klapsy swoim dzieciom przecież w "dobrych intencjach". "Odpowiedzialni i normalnie myślący rodzice dobrze wiedzą, że klaps nie jest żadnym biciem, nie jest nawet czymś szkodliwym, lecz – przeciwnie – jest czynem o wysokiej wartości wychowawczej i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę." – przekonuje filozof polityki, Stawrowski.

Co jeszcze możemy odnaleźć w tekście?

1. Żeby wychować dziecko, trzeba wprowadzić do jego świadomości proste reguły dotyczących tego, co jest dobre i słuszne, a można to zrobić poprzez stosowanie "subiektywnie dotkliwych dla dziecka fizycznych form przemocy".

2. Gdy nasze dziecko uderzy np. w piaskownicy łopatką w głowę inne dziecko "powinnością rodzica jest nie tylko odciągnięcie małego agresora, by nie ranił drugiego, ale również przekazanie mu, że robienie takich rzeczy jest bezwzględnie zakazane. Klaps – podkreślmy: jako środek wyjątkowy – używany w takich właśnie szczególnie drastycznych momentach, jawi się jako najlepsza forma reakcji rodzica na niedopuszczalny eksces swojego dziecka. Jest on dla dziecka prostym, jednoznacznym i następującym bezpośrednio po wykroczeniu sygnałem, że pewnych rzeczy w żadnym wypadku robić nie wolno".

3. Jeżeli ktoś nie uświadomi dziecku elementarnych zasad i nie nauczy go, że trzeba ponosić karę za własne czyny, wychowa potencjalnego przestępcę.

4. "Klaps jest usprawiedliwiony miłością rodzicielską i obowiązkiem rodziców, by wspierali swe dzieci w stopniowym dorastaniu, aż do momentu, gdy w sposób samodzielny i odpowiedzialny będą same potrafiły kierować swoją wolnością. Wsparcie to polega również na tym, by, kiedy jest to niezbędne, dawać swoim dzieciom jasny sygnał, że pewne zachowania są absolutnie niedopuszczalne".

5. Klaps może mieć różną formę i intensywność. Klaps w pupę nie będzie skuteczny wobec nastolatków. O tym jaki klaps wybrać, decydują rodzice. "Najbardziej stanowczą i drastyczną, ale w naszym kręgu kulturowym jednoznacznie zrozumiałą i w pewnych sytuacjach dopuszczalną formą wyrażenia jawnej i radykalnej dezaprobaty jest "klaps w twarz", czyli klasyczne uderzenie w policzek. Takie uderzenie nie jest żadnym pobiciem, nie ma bowiem bynajmniej na celu fizycznego zranienia kogoś – nie bez powodu policzkuje się otwartą ręką."

Rodzice według prof. Stawrowskiego powinni mieć monopol na używanie usprawiedliwionej przemocy w oparciu o zasadę miłości. Dopóki nie ma oczywistych dowodów, że rodzice wymierzają kary cielesne bez kierowania się miłością i odpowiedzialnością, nikt nie powinien wtrącać się do ich metod wychowawczych.

Tekst zatytułowany "Klaps to obowiązek rodziców", przeraził nas zupełnie. Jesteśmy głęboko oburzeni, że w gazecie o dużym nakładzie może ukazać się tekst, który pozwoli na przemoc domową. Który usprawiedliwia wymierzanie kar cielesnych dzieciom.

Szkoda, że prof. Stawrowski nie określił jak ma wyglądać klaps według niego, jakiej mamy użyć siły przy jego wymierzaniu, by nadal było to w imię miłości rodzicielskiej, a nie zwykłego znęcania się nad dzieckiem. Czy pisząc ten tekst zastanawiał się, jaką może on wyrządzić szkodę społeczną, jak chętnie niektórzy rodzice skorzystają z jego porad? Kto będzie decydować, czy klaps był słuszny, czy też nie? No i czy powrót do kodeksu Hammurabiego "oko za oko, ząb za ząb", (mamy uderzyć dziecko za to, że w piaskownicy uderzyło inne dziecko), naprawdę jest dla autora tekstu metodą na wychowanie dziecka? Według nas, przemoc rodzi przemoc i tego się trzymajmy!

Zobacz także: Przytulas czy klaps - c0 wychowa dziecko lepiej?

Reklama

źródło: rzeczpospolita plus-minus

Reklama
Reklama
Reklama