Pisałyśmy wczoraj o 2-latce, która wyszła z domu nad ranem ubrana jedynie w pieluszkę. Rozumiem, mama dziewczynki (i dwóch młodszych chłopców, których dziewczynka ze sobą zabrała) mogła zapomnieć o zamknięciu drzwi na noc. Prawdopodobnie każdemu czasem się to zdarza, a niektórzy w ogóle nie mają nawyku zamykania drzwi.

Reklama

Ta sytuacja pokazuje jednak coś zupełnie innego: jeśli 2-latek ucieka z przedszkola, czy możemy mieć pewność, że dzieci zostawiane pod opieką przedszkolanek są bezpieczne?!

2-letni chłopiec błąkał się wczoraj po Świnoujściu. Okazało się, że uciekł z punktu przedszkolnego. O jego zaginięciu policja nie dowiedziała się od pracowników przedszkola, a od przechodniów, których zaniepokoił widok chłopca. Maluch nie potrafił odpowiedzieć, jak się nazywa, ale policjanci ustalili jego tożsamość. Wezwali rodziców i odwieźli go do przedszkola.

W głowie nie mieszczą mi się takie sytuacje! Rodzic oddając dziecko pod opiekę opiekuna albo pedagoga oczekuje, że jego dziecko będzie bezpieczne. Jak można dopuścić do sytuacji, w której 2-letnie dziecko opuszcza placówkę? Skoro już doszło do takiej sytuacji, dlaczego nikt nie szukał malca, nie powiadomił policji? To przecież nie pierwszy taki przypadek.

Nie dziwię się, że mamy wolą często zostać z dzieckiem w domu, niż oddać malca pod opiekę obcej osoby. Wasze maluchy chodzą do przedszkola czy zajmujecie się nimi w domu?

Zobacz także
Reklama

Czytaj także: Co zrobić, by dziecko polubiło chodzić do przedszkola

Reklama
Reklama
Reklama