Gdy dziecko postanawia zrezygnować z piersi, mama ma prawo czuć się smutna i przygnębiona. Przeczytajcie, jak opisała ten stan młoda mama, odstawiająca od piersi 15-miesięcznego synka.

Reklama

Koniec karmienia = koniec czułości?

Właśnie skończyłam karmić piersią mojego 15-miesięcznego synka i szczerze mówiąc, jestem zdruzgotana.

Widzicie, jestem jedną z tych szczęściar, które nigdy nie miały problemów z karmieniem piersią. Moje dzieci od razu przyssały się do piersi, karmienie było łatwe. Nigdy nie miałam problemów z laktacją, zapalenia sutków czy nawet poranionych brodawek! Szaleństwo, prawda?!

Nie chcę wyjść na kogoś, kto się chwali. Chcę tylko wyjaśnić, dlaczego tak bardzo to kochałam. To było łatwe, naturalne. Kiedy urodziła się moja córka, położyłam ją przy piersi. Szukała noskiem tego, na czym jej zależało, a jak już znalazła, to samo poszło!

Nie przejmowałam się, że na początku potrzebowała 1,5 godziny na jedzenie z jednej piersi. Oglądałam w tym czasie Chirurgów (tak, wciąż zależy mi na Meredith i Dereku).

Zobacz także

Mogłabym zagubić się w jej ślicznej, malutkiej twarzyczce – nie sprawdzałam nawet swojego telefonu. Tak samo było z moim synem – może nawet intensywniej, bo wiedziałam, że to moje ostatnie dziecko.

Ostatni podjadacz jest najsłodszy

Rozstałam się z mężem zaraz po narodzinach synka, więc sama musiałam zająć się niemowlakiem i 3-latką. Karmiłam nocami i uspokajałam ich, kiedy się budzili.

Chociaż to było wyczerpujące, scalało naszą małą rodzinę. Jeszcze bardziej zaczęłam doceniać czas spędzony z synkiem przyssanym do mojej piersi.

Był bardzo szybki – jak to chłopak – więc chłonęłam te krótkie chwile, które spędzaliśmy razem.
W moim domu panowała zasada, że kiedy mama karmi, córeczka nie może być w tym czasie w pokoju. Nie zawsze się to udawało – często wczołgiwała się do pokoju tak, żebym jej nie widziała, jednak najczęściej szanowała moją decyzję.

To był nasz czas, cudowna chwila, kiedy to małe ciałko było idealnie wpasowane w moje. Miał wtedy taki błogi wyraz twarzy.

Wciąż będą przytulanki, ale zupełnie inne

Zachęcałam synka, żeby jadł jak najdłużej, chociaż już wcześniej tracił zainteresowanie. Wiedziałam, że jak raz przestanie, to będzie to koniec. Pozwoliłam mu się od tego odzwyczajać.

Mimo wszystko, myśl o wyrzuceniu tych beżowych staników do karmienia ma w sobie coś pociągającego. Życie jest o wiele łatwiejsze. Rano szybciej wychodzimy z domu, mogę się objadać pikantnymi potrawami, no i oczywiście, pozwalam sobie na kieliszek – albo trzy – wina podczas spotkań z przyjaciółmi. Wciąż jednak daję sobie czas, żeby przeboleć to, że mój mały mężczyzna nie jest już zainteresowany piersiami. No, przynajmniej na następne 13 lat.

Czytaj także: Panna młoda w białej sukni i dzieckiem przy piersi?

Reklama

źródło: kidspot.com.au

Reklama
Reklama
Reklama