Wyobraź sobie, że Twoje dziecko jest chore i coraz gorzej się czuje. Starasz się nie wpadać w panikę i jak najszybciej zapewnić mu pomoc. Niestety zderzasz się wtedy z szarą i ponurą rzeczywistością pod tytułem: Radź sobie sama!

Reklama

Trzeba długo czekać...

Gdy 6-miesięczne dziecko zaczęło mieć problemy z oddychaniem, matka od razu zadzwoniła na pogotowie. Niestety usłyszała od dyspozytorki, że "czas oczekiwania na karetkę może być znaczny". Zrozpaczona kobieta postanowiła więc szukać pomocy na komisariacie. Dziecko zaczynało tracić przytomność.

Policjanci z Legnicy zachowali się wzorowo. Choć właśnie kończyli dyżur, nie zwlekali nawet chwili i radiowozem na sygnale zawieźli kobietę z synem do szpitala. Na szczęście pomimo korków udało się dowieźć 6-miesięczne dziecko na czas. Obecnie jego zdrowiu nic nie zagraża, ale trudno stwierdzić, co by się stało, gdyby dziecko oczekiwałoby w domu na przyjazd karetki.

Dlaczego nie zawsze można liczyć na pomoc?

Niestety ta historia pokazuje tylko, jak wielkim problemem dla służby zdrowia jest dojazd na czas do pacjenta. Czasem wynika to z błędu dyspozytora, ale częściej niestety ze zbyt małej ilości karetek w danej placówce, oraz braku pracowników pogotowia. Również osoba odpowiedzialna za ustalanie komu należy udzielić pomocy w pierwszej kolejności, może ocenić błędnie poprzez krótki wywiad telefoniczny stan pacjenta.

Nie wiadomo dlaczego karetka nie dotarła szybko do potrzebującego dziecka i pozbawiona pomocy matka, musiała szukać ratunku na własną rękę. Tym razem policja okazała się szybsza od pracowników pogotowia. Czy jest to jednak normalne, że matka w obliczu zagrożenia życia jej dziecka, nie może liczyć na pomoc osób do tego dedykowanych? Na kogo mamy więc liczyć?

Zobacz także
Reklama

Rozwiąż test: Czy umiesz udzielić pierwszej pomocy niemowlakowi?

Reklama
Reklama
Reklama