Roczny chłopiec zadławił się popcornem. Jego mama błaga: nie dawajcie tego małym dzieciom!
Rodzinna wycieczka do Disneylandu mogła skończyć się tragicznie. Roczny chłopiec zadławił się popcornem, którego resztki trafiły do płuc. Przeszedł bardzo poważną operację.
– To było najgorsze półtorej godziny w naszym życiu – wspomina czas operacji mama chłopca, Lakynn Dockers. – Modliliśmy się o cud.
Mama ostrzega: Nie dawajcie tego małym dzieciom
Lakynn Dockers ma dwoje dzieci. Przyznaje, że po urodzinach młodszego synka stała się zdecydowanie bardziej wyluzowaną mamą. Między innymi dlatego uznała, że nic się nie stanie, jeśli jej roczna pociecha zje trochę prażonej kukurydzy. Do dziś nie może sobie tego wybaczyć. Dlatego postanowiła ostrzec inne mamy przed niefrasobliwym podawaniem dzieciom tego, co może je zabić.
Mały Briar zadławił się popcornem. Wiele wskazywało na to, że udało się opanować sytuację… Ale choć chłopczyk przestał kasłać – niedługo potem pojawiły się problemy z oddychaniem.
Walka o życie dziecka
Rodzice chłopca zadzwonili do znajomej lekarki, która zaleciła, by natychmiast wezwali pogotowie. Chwilę później Briar był już w karetce, w drodze do szpitala. Na miejscu lekarze uprzedzili matkę, że być może nie uda im się uratować dziecka. Chłopczyk nie mógł oddychać, bo resztki popcornu utknęły mu w płucach. Konieczna była operacja.
Wymodlili cud?
Rodzice chłopca nie kryją, że w oczekiwaniu na koniec operacji przeżyli prawdziwy koszmar. Modlili się o cud, świadomi, że mogą stracić dziecko. Poważna operacja zakończyła się sukcesem. Briar zaczął samodzielnie oddychać. I choć czeka go jeszcze rehabilitacja – można mówić o prawdziwie szczęśliwym zakończeniu.
Źródło: fb Lykenn Dockers
Zobacz także: