Standardy postępowania w przypadkach patologii ciąży są różne na całym świecie. W wielu krajach usuwa się ciężko uszkodzony płód, w Polsce już robić tego nie wolno. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zakazał aborcji z powodów embriopatologicznych, stworzył zagrożenie dla życia kobiet. Po śmierci Agnieszki z Częstochowy, która umarła po tym, jak lekarze nie zdecydowali się usunąć obumarłego płodu z ciąży bliźniaczej, na kobiety znowu padł strach. Czy rzeczywiście w Polsce nie usuwa się uszkodzonego czy obumarłego płodu z ciąży bliźniaczej? Czy jednak był to błąd lekarski? Na ten temat wypowiedział się dla OKO.press dr Maciej Socha.

Reklama

Taki jest standard we wczesnej ciąży

Lekarz tłumaczy, że w sytuacji, gdy jeden z płodów obumrze w pierwszym trymetrze ciąży, a bliźnięta są dwujajowe, standardem na całym świecie jest nieusuwanie martwego płodu. Choć wydaje się to szokujące, to z taką sytuacją często natura radzi sobie sama – martwy płód zanika, ulega wchłonięciu. „Takie są światowe standardy i najbardziej bezpieczny model postępowania zarówno dla pacjentki, jak i dla żyjącego płodu” – powiedział Socha.

Agnieszka z Częstochowy była właśnie w pierwszym trymestrze, więc lekarze postąpili zgodnie z tym standardem.

Co z selektywną terminacją w ciąży bliźniaczej?

Selektywną terminacją nazywa się zakończenie rozwoju płodu pozbawionego szans na przeżycie, aby ratować życie drugiego płodu.

W ciąży bliźniaczej, tak samo jak w pojedynczej, może zdarzyć się, że płód będzie obarczony wadami letalnymi czy ciężkimi i nieodwracalnymi. Taki płód może zagrażać zdrowiu i życiu drugiego bliźniaka. Do czasu wyroku TK kobieta mogła podjąć decyzję o terminacji selektywnej, czyli o tym, aby usunąć płód uszkodzony, aby zwiększyć szanse drugiego dziecka. Po wyroku TK w takim przypadku kobieta nie ma wyboru. A lekarze? A co z życiem i zdrowiem drugiego płodu? Tego prawo nie precyzuje. O doprecyzowanie poproszone zostało Ministerstwo Zdrowia.

Zobacz także

Odpowiedź MZ nieprecyzyjna, ale jednoznaczna

„Każda ciąża bliźniacza z założenia jest ciążą wysokiego bądź podwyższonego ryzyka, a zatem w sytuacji, kiedy jeden z płodów jest obarczony wadą letalną, zakończenie jego rozwoju przynajmniej teoretycznie zwiększa szanse drugiego płodu na osiągnięcie dojrzałości do życia pozamacicznego” – napisał wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Zabrzmiało obiecująco, niestety dalsza część jego wypowiedzi odbiera nadzieję.

„Należy jednak zaznaczyć, że zgodnie z przepisami ustawy z 7 stycznia 1993 r. w brzmieniu wynikającym z wejścia w życie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22 października 2020 r. przerwanie ciąży jest obecnie dopuszczalne wyłącznie w sytuacji, kiedy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu ciężarnej albo kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego”.

Skazali na śmierć zdrowe płody

Zatem nie można wykonać terminacji selektywnej, by zwiększyć szansę na przeżycie zdrowego płodu. Dr Socha powiedział to wprost: selektywna terminacja ciąży w przypadku wady letalnej jednego z bliźniaczych płodów jest teraz niezgodna z prawem. I dodał: „zamknięcie pępowiny uszkodzonego bliźniaka, czy też podanie leków zatrzymujących jego serce, jest jednocześnie przepustką do życia drugiego płodu. I nie ma tu dylematów moralnych — bo albo to zrobimy i będzie żył jeden z bliźniaków, albo oba umrą”. Politycy więc zdecydowali za rodziców i lekarzy, i skazali na śmierć płody, które można by uratować.

Tak dzieje się np. w przypadku, gdy lekarze stwierdzą tzw. zespół TRAP (jeden z płodów nie ma serca i jest zaopatrywany w krew przez serce drugiego bliźniaka, co zawsze kończy się śmiercią obu płodów). Ratować zdrowego płodu lekarzom nie wolno.

Źródło: OKO.press

Przeczytaj też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama