Ostatnio do mediów przedostała się informacja o śmierci Agnieszki z Częstochowy. Kobieta była w ciąży bliźniaczej. Płody obumarły. 25 stycznia zmarła także 37-latka. Rodzina kobiety o jej śmierć oskarża lekarzy, twierdząc, że zbyt długo czekali z usunięciem martwych płodów. Oświadczenie na ten temat wydał szpital, a także rodzina zmarłej kobiety.

Reklama

Apel rodziny zmarłej kobiety

Rodzina pani Agnieszki opublikowała w sieci apel razem z nagraniem kobiety ze szpitala.

Pierwsze słowa apelu rodziny i przyjaciół zmarłej brzmią: „Apelujemy o sprawiedliwość i zadośćuczynienie za śmierć naszej zmarłej żony, mamy, siostry i przyjaciółki. To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając 3 dzieci, które nie doczekały się powrotu Mamy do domu. Chciała żyć, nikt nie spodziewał się takiej eskalacji spraw. Kto jest w tym momencie podmiotem karnym? Kto odpowiada za tę krzywdę? Szpital? Trybunał Konstytucyjny? Posłowie głosujący za Ustawą antyaborcyjną w Polsce?”.

W dalszej części opisana została cała sytuacja, która miała spotkać 37-latkę w szpitalu w Częstochowie. Na koniec rodzina i bliscy podali informację o śmierci kobiety: „Niestety dziś, 25.01.2022 r. otrzymaliśmy w godzinach popołudniowych telefon, że Agnieszka pomimo prób ratunku zmarła w Blachowni. Jesteśmy zdruzgotani a ból, jaki nam towarzyszy, jest nie do opisania. Bardzo prosimy o pomoc. Dysponujemy niezbitymi dowodami na popełnione przestępstwo jak i próby utajenia przyczyn stanu zdrowia Agnieszki, a także podawanie przez personel szpitala fałszywych informacji co do okoliczności śmierci bliźniąt”.

Zobacz także

Jakie jest stanowisko szpitala w Częstochowie?

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Częstochowie przesłał do redakcji o2.pl oświadczenie w sprawie śmierci kobiety.

„Po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku), przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym” – możemy przeczytać w oświadczeniu.

Dyrekcja szpitala dodała także, że „lekarze wykonywali wiele procedur medycznych które miały na celu pomoc pacjentce”. Ze stanowiska szpitala wynika, że były to konsultacje lekarskie: hematologiczne, psychiatryczna, chirurgiczna, psychologiczna gastroenterologiczna i neurologiczna.

„Wymaz w kierunku SARS-CoV 2 – dwukrotnie ujemny. Lekarze wielokrotnie wykonywali szereg innych badań, w tym: ginekologiczno – położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31.12.21 r. i wynosiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni” – brzmi dalsza część oświadczenia szpitala.

37-latka przebywała także na Oddziale Neurologii. 23 stycznia jej stan zdrowia się pogorszył: „Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV-2 – wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas się pogarszał. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki”

Szpital następująco podsumował swoje działania: „Podkreślamy, iż personel Szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci”.

Dyrekcja placówki dodała także, że rodzina miała możliwość kontaktowania się z pacjentką przy zastosowaniu odpowiednich procedur związanych z pandemią.

Źródło: o2.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama