30-letnia ciężarna w 22. tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Pszczynie po odejściu wód płodowych. Płód był nieodwracalnie uszkodzony, a mimo to lekarze zwlekali z usunięciem ciąży aż do momentu, gdy serce płodu samo przestanie bić. Zwłoka ta skończyła się śmiercią kobiety w wyniku sepsy. Po tym zdarzeniu po Polsce rozlała się fala protestów, a Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało kontrolę w szpitalu, w którym doszło do tej tragedii.

Reklama

Co dzisiaj wiadomo?

Pełna treść raportu NFZ nie jest znana, natomiast rąbka tajemnicy uchylił minister Adam Niedzielski. W rozmowie na antenie TVN zapytany o wyniki kontroli odpowiedział: „Jest rzeczywiście wynik kontroli NFZ-tu, gdzie konsultant krajowy (był – przypis redakcji) poproszony o zweryfikowanie i ocenę tej sytuacji. Niestety wypada to kiepsko dla zespołu, który tam pracował. To były po prostu błędne decyzje, które niestety się zdarzają”. Jednocześnie zapowiedział, że przedstawi szczegółowe wyniki tej kontroli, ale nie podał terminu, kiedy to nastąpi.

To ostateczne zwolnienie rządzących i TK z odpowiedzialności?

Taka konkluzja z raportu poparłaby stanowisko, na jakim od początku protestów stali rządzący – że za śmiercią kobiety z Pszczyny stoi błąd lekarzy, a nie decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który zlikwidował z listy wskazań do aborcji embriopatologiczną przesłankę.

Taką konkluzją można by przyjąć bez zastrzeżeń, gdyby nie to, że wiele kobiet podzieliło się w mediach własnym doświadczeniem, które pokazuje, że w świetle nowego prawa lekarze boją się przerywać ciąże, nawet wtedy, gdy płód nie ma szans na przeżycie, a dalsze kontynuowanie ciąży zagraża życiu kobiety. Oby niedawno opublikowane wytyczne Ministerstwa Zdrowia w sprawie wskazań do wykonywania aborcji rozwiązały lekarzom ręce, co pozwoli im ratować życie kobiet.

Przeczytaj także:

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama