Reklama

Do tych tragicznych wydarzeń doszło 13 grudnia 2020 roku w Świdnicy. Biegły patolog wydał opinię, że dziecko zmarło w wyniku tzw. śmierci łóżeczkowej. Jednak choć biegły wykluczył bezpośrednie sprawstwo rodziców, to prokurator nie jest skory do odstąpienia od wymierzenia kary rodzicom. Jak to możliwe?

Reklama

Matka i ojciec zdumieni

„Rodzice usłyszeli zarzut narażenia pięciotygodniowego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo narażenia życia. Spoczywał na nich prawny obowiązek opieki nad dzieckiem. Tymczasem zajmowali się nim, wcześniej wprowadzając się w stan upojenia alkoholowego” – powiedział „Wyborczej” prokurator Marek Rusin.

Tego feralnego dnia u ojca dziecka stwierdzono 3 promile alkoholu, a u matki 1,5 promila. W organizmie zmarłego dziecka też stwierdzono obecność alkoholu, co sugeruje, że pijana matka karmiła piersią niemowlę.

Oboje rodzice są zdziwieni wynikami badań, zwłaszcza matka, która twierdzi, że feralnego dnia wypiła tylko trochę wina, a dziecko dokarmiała butelką, bo miała mało pokarmu.

Sąd oceni, czy rodzice wywiązali się ze swoich obowiązków

Choć rodzice twierdzili, że nie zajmowali się dzieckiem pod wpływem alkoholu, to prokuratorowi udało się wykazać, że po spożyciu alkoholu nosili niemowlę, wyciągali z łóżeczka, przewijali i karmili.

Postępowanie to nie miało bezpośredniego wpływu na śmierć dziecka, ale budzi poważne wątpliwości, czy rodzice odpowiednio wywiązywali się ze swoich rodzicielskich obowiązków. Jeśli sąd uzna ich za winnych, grozić im będzie do 5 lat pozbawienia wolności.

źródło: wyborcza.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama