W wybranych szpitalach w kraju protestują położne, pielęgniarki i pielęgniarze. To na razie pierwsza fala strajków ostrzegawczych i wstęp do większej akcji protestacyjnej. Pielęgniarki i położne mają dość niskich wynagrodzeń i kiepskich warunków pracy.

Reklama

Strajki pielęgniarek i położnych: co z porodami?

W poniedziałek 7 czerwca w ok. 40 szpitalach w Polsce odbędą się dwugodzinne strajki ostrzegawcze. Wezmą w nich udział pielęgniarki i położne, które nie godzą się na obecne warunki pracy. Bezpośrednią przyczyną protestów jest tzw. ustawa Niedzielskiego o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego. W ocenie związków zawodowych ustawa jest krzywdząca dla pracowników zatrudnionych w szpitalach. Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok poinformowała w komunikacie, że środowisko pracowników medycznych jest przemęczone i przytłoczone wielomiesięcznym stresem.

W kolejnej, drugiej fali strajków może wziąć udział nawet kilkaset szpitali, planowane są manifestacje i akcje solidarnościowe. Czy podczas strajków pacjenci będą bezpieczni? Co z kobietami rodzącymi i mamami w połogu?

„Zostanie oddziałowa, zostaną lekarze i inni pracownicy poszczególnych oddziałów. To są tylko dwie godziny odejścia, między 10:00 a 12:00. Bardzo dużo osób przyjeżdża w czasie swoich dni wolnych albo urlopu tak, że pacjenci absolutnie tego nie odczują, na pewno są bezpieczni. To nie jest protest przeciwko pacjentom, tylko przeciwko założeniom Ministerstwa Zdrowia” – uspokajała Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca OZZPiP w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.

Już jesienią 2020 roku pielęgniarki i położne szykowały się do protestów i nie wykluczały strajku generalnego. Chodziło wówczas o odebranie pracownikom szpitali tzw. dodatku covidowego. „Uważamy, że jest to konieczne. Ignorowanie środowiska pielęgniarek i położnych jest coraz częstsze” – mówiła Krystyna Ptok.

Zobacz także

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama