Reklama

Malutki Staś zakrztusił się i przestał oddychać. Gdyby nie natychmiastowa pomoc doświadczonych strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 5 w Gdańsku, życie chłopca byłoby zagrożone.

Reklama

Strażacy uratowali niemowlę

To były sekundy: w poniedziałek rano roztrzęsiona kobieta wbiegła na teren remizy z dzieckiem na rękach. Maluszek był wiotki, nie oddychał, i choć mama próbowała udzielić mu pierwszej pomocy, nie udało się jej nic zdziałać. Strażacy zareagowali ekspresowo, przeskoczyli przez płot i natychmiast przejęli dziecko od mamy.

„Jeden ze strażaków, pan Mariusz, przejął ode mnie syna i zaczął akcję ratunkową. Uratował mu życie” – napisała do telewizji TVN24 pani Giulia, mama dziecka.

Strażacy sprawdzili, czy maluch ma coś w ustach, a następnie zaczęli oklepywać dziecko po plecach. Ich profesjonalne działania przyniosły skutek.

„Okazało się, że dzięki akcji Mariusza maluch zaczął oddychać, wyprostował się, spojrzał się na nas i wtedy przybiegli akurat ratownicy medyczni, którzy stacjonują razem z nami w jednostce. Koledzy pomagali nam cały czas, pobiegli po torbę medyczną” – tłumaczyli strażacy. Zaapelowali jednocześnie o to, by każdy w miarę możliwości nauczył się udzielania innym pierwszej pomocy:

„Sytuacje, które wymagają pierwszej pomocy, zdarzają się na każdym kroku, zawsze są zaskoczeniem, są dużym stresem. Nie zawsze w pobliżu będzie jednostka ratowniczo-gaśnicza, nie zawsze będzie karetka. Warto uczyć się pierwszej pomocy” – powiedział w TVN24 mł. bryg. Jacek Jakóbczyk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku.

Mały Staś trafił na kontrolę do szpitala, jest zdrowy. Lekarze zasugerowali, że mógł zakrztusić się mlekiem – być może mu się ulało.

Wielkie brawa dla strażaków – czapki z głów!


Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama