Reklama

Wygrał nasz plebiscyt w wielkim stylu, znacznie odsadzając pozostałych kandydatów. A byli wśród nich m.in. duma polskiego futbolu Robert Lewandowski i znani aktorzy Maciej Stuhr oraz Marcin Dorociński. Rafał Witek z wygranej cieszył się jak dziecko, a na swoim Facebooku ogłosił tryumfalnie: "Pokonałem Lewego". Ale nasz supertata to nie taki zwyczajny ojciec - jest autorem kilkudziesięciu książek dla dzieci, opowiadań, wierszy oraz słuchowisk radiowych. No i jest tatą 10-letniej Mai, która cały czas jest dla niego dużym wyzwaniem. Zobacz dlaczego!

Reklama

Ale się Pan cieszył z wygranej, aż miło było patrzeć!

Ubawiłem się bardzo! Już z samego faktu, że w ogóle zostałem nominowany, a po drugie to uważam, że każdy, kto się stara jest trochę supertatą. Ale jest mi bardzo miło, bo każdy tata, który się stara chce, aby wychowywanie dziecka wychodziło mu jak najlepiej. Tak więc zdobycie tego tytułu jest dla mnie dobrą motywacją do bycia jeszcze lepszym tatą.

Na czym polega to Pana "staranie się"?

Z samego starania się niewiele wychodzi, są wśród ludzi różne przekonania co do tego, jak należy wychowywać dziecko. Są tacy, którzy na przykład uważają, że można dawać dziecku klapsy. Dlatego staram się cały czas szukać wiedzy na temat wychowywania dziecka, czytać lektury i rozmawiać z innymi rodzicami. Tak, aby rodzicielstwo było świadomym procesem, a nie tylko ślepym powtarzaniem tego, co robili nasi ojcowie i dziadkowie. A nie zawsze robili dobrze. Kiedy patrzę na dawne czasy, to mam wrażenie, że prawie wszystko źle robili.

Co więc takiego robi Pan, żeby nie było tak jak dawniej?

Po pierwsze staram się, aby codziennie mieć czas na bycie razem z córką. A po drugie - aby to bycie razem urozmaicić, tak aby zrobić coś ciekawego, inspirującego. Kiedy Maja była mała, to często to ona wskazywała, co chce robić i to były te same czynności typu wyjście na plac zabaw. Teraz podrosła, jest bardziej wytrzymała, możemy razem pojechać na dłuższe trasy rowerowe, popływać kajakiem, czy zrobić dalszy spacer niż tylko do najbliższego parku.

Czyli jest pan kreatywny?

Tak organizuję jej czas, aby się nie nudziła, i żebym ja się nie nudził. Bo to kolejna ważna rzecz - spędzanie czasu z dzieckiem to nie musi być dla dorosłego martyrologia. A dla wielu tak jest. Siedzą z cierpiętniczą miną na placu zabaw przez dwie godziny i wpatrują się w komórkę. Dziecko w tym czasie smętnie snuje się wte i wewte. I to jest przykry widok. Kiedy jestem z Mają na placu zabaw, czasami robimy tak, że wkręcamy inne dzieci do zabawy, dzięki czemu ten czas staje się ciekawszy. Dla mnie zawsze od początku było oczywiste, że ja też mam się nie nudzić. Starałem się tak organizować czas z córką, abyśmy oboje mieli z tego radość.

Da się to pogodzić?

Tak. Chodziłem na przykład z małą Mają do muzeów na interesujące mnie wystawy. Dla niej atrakcją było chodzenie w Zachęcie po schodach tam i z powrotem przez pół godziny. Ostatnio odkryłem przy okazji spotkania autorskiego Jurę Krakowsko-Częstochowską. Jest piękna, a jakoś żadna wycieczka szkolna nigdy wcześniej mnie tam nie zaprowadziła. Już tydzień później pojechaliśmy tam z Mają wspinać się na skałki. Dzięki temu, że robię z dzieckiem coś, co sprawia mi przyjemność, mam większą motywację i cieszę się na czas spędzony z córką, bo wiem, że nie będę się nudził.

Czyli jest coś w Panu z dziecka, one też nie cierpią się nudzić.

Nie jestem przekonany, że ciekawość świata i chęć zabawy to cechy wyłącznie dziecięce. To jest trochę krzywdzące dla dorosłych. Są różni dorośli, tak jak i są różne dzieci. Są drętwe dzieci i są drętwi dorośli. Po prostu taki mam charakter, że nie lubię się zamęczać sytuacjami, które są nudne.

Jest Pan dla córki takim starszym kumplem?

Nigdy nie próbowałem nazywać naszej relacji w jakiś inny sposób niż tata-córka. Myślę, że jest to dostatecznie dobra definicja, zawierająca w sobie miłość do dziecka, troskę i opiekuńczość wobec niego, jak i stawianie mu granic.

Myślałam, że w ten sposób zdradzi Pan swój przepis na bycie supertatą?

Nie ma takiego przepisu. Ważne jest, aby się starać. Bardzo się cieszę z wygrania plebiscytu, ale nie mam pojęcia, dlaczego akurat ja nim zostałem. Jest pewnie w moim otoczeniu mnóstwo fajnych facetów i dużo bardziej super. Pewnie każdy z nich mógłby pretendować do takiego czy innego tytułu.

Czyli zwyciężył zwykły tata?

Jesteśmy z żoną i córką normalną rodziną. Ale w wychowywaniu dziecka trzeba się czasami wykazać kreatywnością i trzeba czasami się do tej kreatywności zmusić, mimo tego, że jesteśmy zmęczeni. To jest trudne, bo cały czas jesteśmy w biegu między pracą, obowiązkami, codzienną gonitwą i ograniczeniami budżetowymi. Nie jest trudno zafundować dziecku fajną zabawę, kiedy masz nieograniczoną ilość kasy i możesz wszystko. Nie ujmując nic celebrytom, ale na pewno jest im o wiele łatwiej zorganizować swoje rodzicielstwo. A kiedy są zmęczeni, mogą sobie wynająć opiekunki mówiące w 10 językach świata i wrócić do dziecka jak już odpoczną. My musimy być z naszymi dziećmi cały czas.

Co jest dla Pana najtrudniejsze w byciu tatą?

Zaakceptowanie, że dziecko tak szybko się zmienia - to jest dla mnie cały czas najtrudniejsza rzecz w rodzicielstwie. Co się przyzwyczaję do 3-latki, do związanego z tym zachowania, cech i relacji to dziecko już się zmienia i mam w domu 4-latkę. To jest dla mnie zupełny koszmar. Chciałbym, aby ten czas mógł się przynajmniej na chwilkę zatrzymać, tak żebym mógł na dłużej wykorzystać to, czego się nauczyłem. Myślę, że wiele problemów wychowawczych wynika z tego, że rodzice nie nadążają za tempem rozwoju ich dzieci. I nie jest to ich wina, to zwyczajna biologia, dorosły człowiek po osiągnięciu dojrzałości rozwija się wolniej i popada w rutynę.

Jaki jest Pana słaby punkt w byciu tatą?

Bardzo często jestem niecierpliwy. To jest bardzo zła cecha przy dziecku. W moim przypadku polegało to na przykład na tym, że kiedy Maja była mała, wyręczałem ją w różnych czynnościach. Kiedy siedziała i zakładała przez 4 godziny bucika, to mnie w końcu szlag trafiał i sam go jej nakładałem na stopę. Ale podobno nie powinno się tak robić, bo wychowuje się w ten sposób roszczeniowe dziecko. Kiedy brakuje mi cierpliwości, muszę się oddalić i wyciszyć. Wtedy pałeczkę przejmuje żona. Podziwiam samotnych rodziców. Nie wyobrażam nawet sobie tego, jak oni muszą być zmęczeni, czasami sfrustrowani i zwyczajnie zniechęceni.

Jaką radę dałby Pan ojcom będącym na początku swojej drogi?

Nie bać się dziecka. Wielu facetów boi się malucha i są w tym wspierani przez kobiety. Słyszą: "Nie dotykaj", "Źle robisz", "Nie kąp, ono jest takie delikatne". Nie, facet może kąpać dziecko od urodzenia. Ta umiejętność przychodzi instynktownie.

A druga rada to taka, aby słuchać dziecka, tego, co ono do nas mówi. Ono trafnie opisuje swoje potrzeby i odczucia. I kiedy mówi na przykład, że jest mu ciepło i nie chce mieć czapki na głowie, to warto tego posłuchać. I nie zakładać na siłę tej czapki. Też miałem taką fazę negowania odpowiedzi dziecka, a potem stwierdziłem, że trzeba go słuchać. To też bardzo ułatwia nam życie, nie musimy tyle się zastanawiać nad pewnymi sprawami i podejmować w nieskończoność pewnych decyzji.

Patronami plebiscytu są:

materiały prasowe

Zwycięzca plebiscytu otrzyma nagrodę – zestaw kosmetyków Ziaja z linii Yego Sensitiv:

materiały prasowe
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama