Tomasz Kot ma serce do gry, ale jeszcze większe do rodziny
Na festiwalu filmowym w Gdyni otrzymał Złote Lwy za najlepszą rolę męską. W branży mówią, że nie ma reżysera, który nie chciałby z nim pracować. Ale dla Tomasza Kota liczy się nie praca, lecz przede wszystkim rodzina – czytamy w najnowszym dwutygodniku „Flesz”.
- Redakcja Babyonline.pl
Kot jest znany z tego, że wręcz obsesyjnie chroni swoją rodzinę przed mediami. Na premiery chodzi sam, po promocji swoich najnowszych filmów zawsze zmienia numer telefonu, by mieć święty spokój.
- To aktor, który nie chodzi na imprezy, nie pozuje do słodkich sesji z rodziną, nie chce sprzedawać swojej prywatności – powiedziała we Flesz Karolina Korwin-Piotrowska.
Sam aktor wie, że jego postawa nie jest popularna.
Życie z rodziną, bez lansu
„Niektórzy uważają mnie za dziwoląga, bo zamiast imprez i lansowania siedzę w domu z dziećmi i żoną. Znam swoje priorytety, wiem, na którą półkę odłożyć mniej ważne, i nie mam wątpliwości co do swojej życiowej roli” - cytuje 37-letniego aktora Flesz.
Dla ukochanej Żony Agnieszki, 7-letniej córki Blanki, oraz 3,5-letniego syna Leona stara się wracać szybko z prób na obiad do domu. Chce być obecny w ich życiu. Odmówił wzięcia udziału w kampanii „Kocham. Nie biję”, tłumacząc, że wolałby udzielać się „Kocham. Mam czas”.
Za udział w reklamie kupił sobie czas z dziećmi
Lukratywny kontrakt reklamowy z jedną z sieci kablowych podpisał właśnie dla Blanki i Leona. Stwierdził, że te pieniądze dadzą mu pół roku beztroskich zabaw z dziećmi. Ideał faceta?
- Kiedyś był na krawędzi i mógł spaść w przepaść – mówi Karolina Korwin-Piotrowska.
Chcesz poznać czarną stronę Kota i dowiedzieć się, co aktor zapisywał wiecznie w notatniku na biurku Skalskiego na planie filmu „Niania”, czytaj w najnowszym dwutygodniku „Flesz”. Artykuł zatytułowany „Serce do...gry”autorstwa Joanny Rutkowskiej. [„Flesz” nr 20/79/ 6 października 2014.]
Czytaj także: Dlaczego warto być zaangażowanym tatą?