Reklama

Mama małego Pablo - Silvia Rovere - pochodzi z okolic Ostano. Tata - Jose Berdugo - jest Hiszpanem. Para poznała się kilka lat temu w Turynie. Mają jeszcze dwie córeczki: 6-letnią Clarę i 4-letnią Alice.

Reklama

Rodzice Pablo byli już o krok od wyjazdu na francuską wyspę Reunion. Tam znaleźli pracę. Jose jest fizjoterapeutą, a Silvia kierowniczką schroniska. W Ostano znalezienie zatrudnienia graniczyło z cudem. W miasteczku działa jeden bar, dwie restauracje i sklep. Dlatego para kupiła bilety na samolot na wyspę. Wtedy okazało się, że w Ostano otwiera się schronisko górskie. W dodatku, Silvia była w ciąży. Zostali.

Zostańcie!

Burmistrz Ostano za wszelką cenę chciał zatrzymać ich na miejscu i zaproponował pracę w schronisku. W obecnej sytuacji każdy mieszkaniec jest na wagę złota. Jeszcze 100 lat temu miasteczko liczyło ok. 1000 mieszkańców. Jednak od tamtej pory sytuacja nieustannie się pogarsza. Miasteczko prawie wymarło w latach 70-tych, kiedy w Ostano na stałe mieszkało tylko 5 osób. Między 1976 a 1987 rokiem urodziło się tam tylko 17 dzieci. W końcu przestały się rodzić w ogóle. Aż do tego roku...

W wywiadzie dla włoskiej gazety La Stampa rodzice Pablo powiedzieli, że w Ostano czują się jak w domu i nie żałują, że nie wyjechali. Z okazji narodzin Pablo w miasteczku zorganizowano festyn. Przy wjeździe do wsi umieszczono figurkę bociana z niebieską gałązką w dziobie.

Reklama

Czytaj też: tak wyglądają wyimaginowani przyjaciele dzieci? Wzruszające!

Reklama
Reklama
Reklama