Reklama

Margaret Jacobsen jest mamą dwójki dzieci, pisarką i aktywistką. Doskonale opisała uczucie, które zna niemal każda mama – samotność. Przeczytajcie jej wpis i przyznajcie – nie czujecie się czasem podobnie?

Reklama

Macierzyństwo izoluje

Macierzyństwo zmienia życie i jest magiczne. Pokazuje ci nowy rodzaj miłości, o którym nie miałaś pojęcia, bo żeby zrozumieć tę miłość, trzeba ją poczuć. Macierzyństwo oznacza samotność. Wprowadza do twojego życia nową istotę, daje impuls do nowego rozdziału, który, tak jak w przypadku nowej miłości, oznacza dostosowywanie się.

Nie ma normalności, kiedy jest jest się rodzicem. To, co sprawdza się jednego dnia, nie sprawdzi się kolejnego. Są bezsenne noce, kiedy twoje dziecko raz przesypia kilka godzin, a innym razem nie może zmrużyć oka. Są dni, kiedy wychodząc z domu czuję się, jakbym zdobyła najwyższy szczyt, ale są też takie, kiedy nawet nie zbliżyłam się do wierzchołka. Nigdy nie chodziłam po górach, ale wyobrażam sobie, że to uczucie zdobycia czegoś tak potężnego jest podobne do tego, jak czuję się rano, kiedy moje dzieci wychodzą z domu przed 9 rano ubrane, nakarmione i w suchych pieluchach.

Kiedy jesteś świeżo upieczonym rodzicem, odrzucasz połączenia telefoniczne, a odpisanie na smsa w ciągu 24 godzin staje się trudne. Kiedy pierwszy raz zostałam mamą, utrzymanie przyjaźni nie było najważniejsze. Priorytetem było spanie. Korzystanie z toalety w samotności. Prysznic raz na tydzień. Na samym początku, chodziło przede wszystkim o przetrwanie.

Przy pierwszym dziecku nie czułam się samotna. W ciągu kilku pierwszych miesięcy jej życia, obchodziliśmy święta, znów zaszłam w ciążę, straciłam dziecko, zaszłam w ciąże trzeci raz, straciliśmy prace, znaleźliśmy nowe, przeprowadziliśmy się. Zanim urodził się nasz syn, mieliśmy 14-miesięczną córkę, mieszkaliśmy w innym mieście i byliśmy tak bardzo zmęczeni. Nawet jeśli spędzałam czas w Internecie, czytałam i czułam, że mam kontakt z ludźmi, nigdy nie czułam się bardziej samotna niż wtedy. Moim życiem zawładnęła rutyna, robiłam wszystko bez chwili zastanowienia. I w tej rutynie nie było miejsca dla innych ludzi.

Każdy, kogo znałam przed urodzeniem dziecka, był tylko znajomym, który nie planuje powiększania rodziny. Kiedy poznawałam inne matki, były zazwyczaj starsze ode mnie, a ich dzieci były starsze od moich. Planowanie kolejnych dni było mordęgą. Musiałam zaplanować posiłki, drzemki, zmiany pieluch, musiałam zorganizować czas na przygotowywanie przekąsek, pracę. Każdego dnia, jedynymi ludźmi, z którymi rozmawiałam, były moje dzieci – moje malutkie dzieci, które nie umiały jeszcze mówić – ale to nie wystarczyło, żebym czuła się mniej samotna. (...)

Raz (jeden z wielu), płakałam do telefonu mojej mamie, mówiłam jej, że mam wrażenie, że nic się nigdy nie zmieni. Zapytałam jej, jak nas wychowała i jednocześnie pozostała sobą. Zapytałam, jak zrobiła to jej mama, jak robiły to inne kobiety. Przypomniała mi, że kobiety zawsze otoczone były przez rodzinę i dodatkowe osoby do pomocy. Przypomniała mi, że nigdy nie jesteśmy same. W macierzyństwie nie chodzi o to, żeby wszystko robić na własną rękę, żeby polegać tylko na sobie. Od tamtej rozmowy inaczej patrzę na macierzyństwo. To nie jest już miejsce samotności, to miejsce dzielenia. To nasze miejsce, w którym doświadczamy wszystkich rodzajów macierzyństwa: dobrego, złego, tego pomiędzy.

Nie da się wychować dziecka w samotności, nie da się każdego dnia dawać z siebie wszystkiego. Czuję, że jako rodzice nigdy nie powinniśmy nosić w sobie naszych radości i smutków. To piękne, kiedy możemy się tym podzielić. Na szczęście, nie tylko to zrozumiałam, ale też zaczęłam szczerze i otwarcie mówić o tym, czym jest dla mnie rodzicielstwo. Znalazłam ludzi, którzy mnie rozumieją i wspierają, a to wszystko zmienia.

Czujesz się czasem samotna?

Mądry i wzruszający wpis... Macie kogoś, dzięki komu nie czujecie się samotne?

Czytaj także: Moje dzieci zachowują się przy mnie jak diabełki. I dobrze!

Reklama

źródło: MARGARET E JACOBSEN/romper.com

Reklama
Reklama
Reklama