Zastrzelili pięcioosobową rodzinę. Babcia błagała o litość dla dzieci
„Kiedy to się stało, akurat rozmawiałem z mamą przez telefon. Słyszałem, jak krzyczała, że dzieci są w samochodzie. Słyszałem, jak płacze Wania…” – mówi Denis, policjant z Ukrainy w rozmowie z „The Sun”. Potem słyszał już tylko strzały.
„Zapadła cisza, po czym znowu strzały. Były dwie serie, każda o długości dwóch do trzech strzałów. Zdałem sobie sprawę, że ich wykańczają…” – opowiada w rozmowie z mediami Oleg. Ich, czyli jego matkę, ojca, 27-letnią bratową, 6-letnią bratanicę i bratanka w wieku niemowlęcym.
Błagała o litość dla wnuków
Pierwszego dnia wojny ojciec Denisa i Olega, 56-letni Oleg Fedko, postanowił uciekać przed wojną z najbliższymi. Wraz z żoną Anną, synową Iriną i wnuczętami: Sofią i Wanią. Denis oraz jego brat, który też jest policjantem, byli wtedy na służbie.
Rodzina opuściła Chersoń, a w okolicach Nowej Kachówki Anna zadzwoniła do syna, by powiedzieć mu, że uciekają. Właśnie wtedy Denis miał usłyszeć strzały i to, jak jego mama błaga o litość dla swych wnuków. Miała zwracać się do oprawcy: „Jak możesz?!”.
Pięcioro zabitych
Oleg i Anna Fedko zginęli na miejscu. Ich synowa i dwoje dzieci zostali przetransportowani do szpitala, jednak ich życia nie udało się uratować.
W dniach 24.02 – 3.03, czyli w pierwszym tygodniu wojny, zginęło 21 dzieci, a 55 dzieci zostało rannych.
Źródło: „The Sun”, „The Guardian”, rmf24.pl
Piszemy też o: