Podróż z dzieckiem to horror? Rodzice mają sprawdzony sposób, jak sobie radzić!
Wielu z nas czeka na rodzinny wyjazd, jednak po jakiś 15 minutach spędzonych wspólnie na małej przestrzeni samochodu, zaczyna żałować swojej decyzji.
„Kiedy dojedziemy?”, „Daleko jeszcze.”, „Mamo siusiu.”, „Głodny jestem.” „ Mamo mogę bajkę?”, „Nudzi mi się.”, „On na mnie patrzy!”, „Ja chcę kupę...” - lista żądań i problemów zdaje się nie mieć końca? Tak, to znak, że rozpoczął się rodzinny urlop. Wdech, wydech... damy radę!
Mamo, ja chcę siku
Jestem typem preppersa, staram się być gotowa na każdą ewentualność i zapobiegać problemom, zanim się pojawią. Odkąd zostałam mamą, we wszystkie dalekie podróże samochodem staramy się ruszać o 4 nad ranem. Jest spokojniej na drogach, a przede wszystkim dziecko przesypia znaczną część drogi (Alleluja!). Nam ta metoda się sprawdza, jednak jeśli jedziemy w większym gronie, pojawia się już problem. Część naszych znajomych woli się wyspać przed podróżą, „bo przecież to urlop”. Oczywiście za każdym razem kończy się to tragicznie, a droga zamienia się w mordęgę: dzieci świrują i absolutnie zawsze musi się zablokować autostrada. Minimalna ilość przerw w podróży zaczyna się zwiększać wprost proporcjonalnie do zniecierpliwienia i niezliczonych, pilnych potrzeb dzieci. Tylko że postój to również nie taka prosta sprawa. Latem preferuję zrobić kanapki, zabrać kawę (duuużo kawy) w termos i zatrzymać się na MOP-ie. Zimą jednak ze względu na aurę, ta opcja zupełnie odpada. Lepiej zatrzymać w przytulnym miejscu, gdzie można kupić coś ciepłego do jedzenia. Jeśli jeździ się rzadko, ciężko na chybił trafił wybrać knajpę przy drodze. Dosłownie jest to loteria co do ceny i jakości, a także atrakcji dla dzieci. Więc co robi większość rodziców? Mnie osobiście ten wybór zaskoczył.
Tu i nigdzie indziej
Gdy koleżanka na 300-kilometrowej trasie zaproponowała McDonald’s lub KFC, próbowałam pertraktować. Osobiście unikam takich miejsc, a wizyta tam z malutkimi dziećmi nie jest dla mnie atrakcją. Niestety nie udało mi się przekonać koleżanki, ale nie jest to odosobniony przypadek. Ulubionym miejscem dla większości podróżujących z dziećmi są właśnie fast foody, tak wynika z badania ARC Rynek i Opinia. Wśród rodzin z dziećmi najpopularniejszym miejscem na zjedzenie posiłku w czasie długiej trasy samochodowej są kawiarnie i bary należące do sieci stacji paliw (65 proc.), natomiast na drugim miejscu znajdują się restauracje sieciowe zlokalizowane przy drodze (50 proc.). Tylko co czwarty respondent z tej grupy przyznaje, że zdarza mu się zjechać z trasy, aby zjeść posiłek w restauracji.
Mam smaka na Maca
Moja córka zapamiętała reklamowy slogan i w kółko go powtarza. Choć burgery robimy w domu, zachowuje się, jakby była wielką fanką Maca. Świetnie rozpoznaje arkady w kształcie litery M i zawsze zwraca na nie uwagę, gdy jedziemy samochodem, jakby była w nich jakaś magiczna moc przyciągania. Ale rodzice zupełnie się przed nią nie bronią. 38 proc. respondentów zwraca uwagę, czy na miejscu postoju jest oferta gastronomiczna dla najmłodszych z dodatkową atrakcją, np. w postaci zabawki czy gry. Natomiast 41 proc. ankietowanych ma swoje ulubione miejsca na posiłki i okazuje się, że najpopularniejszą restauracją sieciową zlokalizowaną przy drodze jest właśnie McDonald’s.
Zobacz także: Ferie zimowe w roku szkolnym 2018/2019. Terminy dla wszystkich województw!
- Rodziny z dziećmi wybierając posiłek w trasie, szukają rozwiązań po drodze gwarantujących jakość i zachowanie pewnych standardów. Dlatego jedzenie typu fast food ze sprawdzonych miejsc, takich jak bary należące do stacji sieciowych czy restauracje sieciowe typu McDonald’s są dla nich idealnym rozwiązaniem. Posiłki w takich miejscach to gwarancja sprawdzonej jakości i świeżości produktów, spełniających określone kryteria. Z pewnością dużo mniejsze obawy mają konsumenci kupujący hamburgera w McDonald’s, gdzie na wszystkich etapach tworzenia jest zagwarantowana kontrola, niż kupując hamburgera w nieznanym miejscu. Z naszych innych badań wynika, że konsumenci w drodze mniejszą wartość przykładają do tego, czy posiłek jest zdrowy i zbilansowany, ważniejsze jest źródło i szybkość podania – tłumaczy Sylwia Miszczyk, badaczka z ARC Rynek i Opinia.
Nie tylko o posiłek
Czy faktycznie chodzi aż o taką miłość do fast foodów i zaufanie do znanych sieci? A może tak naprawdę problem w tym, że nie ma innego wyboru? Tu niestety dopada nas smutna prawda, której mogłam doświadczyć na własnej skórze. Ze świecą szukać punktów z przewijakami. Decydując się na restaurację, nieraz przewijaliśmy córkę w samochodzie, czy w jakimś korytarzu, bo z wózkiem nie dało się wjechać do łazienki. Gdy była starsza, nauczyła się zmiany pieluchy na stojąco. Ciężko liczyć na pokoik malucha także na stacjach benzynowych. Tymczasem fast foody wychodzą naprzeciw rodzinom. Szukając informacji na forach, wszyscy rodzice zgodnie polecają sobie McDonald’s i centra handlowe. Tam przewijak będzie na 100 proc., dadzą kawę i szybko coś ciepłego do jedzenia, a starsze dziecko w tym czasie się pobawi na placu zabaw. Więc po co ryzykować? Ja chyba jednak zostanę przy nocnych podróżach. A jakie są wasze patenty? Koniecznie napiszcie w komentarzach.
Źródło: wirtualnemedia.pl
Zobacz także:
- Zimowe kombinezony dziecięce - nasze typy! [GALERIA]
- Jak odpowiednio ubrać dziecko na mroźny spacer? Sprawdź!
- Krem, balsam czy maść? Czym najlepiej chronić skórę małych dzieci zimą? [GALERIA]