Wypadek w górach: rodzina spadła ze szlaku w Tatrach
Piękna pogoda zachęca do górskich wędrówek. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że wciąż zalegający w Tatrach śnieg może stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo. Nawet na szlaku turystycznym trzeba teraz mieć ze sobą specjalistyczny sprzęt, a i on nie gwarantuje bezpieczeństwa. Trzeba jeszcze umieć go używać.
Do wypadku doszło w niedzielę 14 maja i był to tylko jeden z przypadków, w których interweniować musiał GOPR. Tym razem spod Szpiglasowej Przełęczy (między Pięcioma Stawami a Morskim Okiem) zsunęły się cztery osoby. Wędrowały w tzw. raczkach, czyli małych metalowych kolcach zakładanych na podeszwę butów przed obcasem. Cała czwórka po kilkusetmetrowym „zjeździe” zatrzymała się na głazach.
Wystarczyła chwila nieuwagi
Rodzice z dwiema nastoletnimi córkami wędrowali na Szpiglasową Przełęcz. W pewnym momencie matka z jedną z córek poślizgnęły się i zaczęły z dużą prędkością zsuwać się ośnieżonym zboczem, podcinając wędrująca niżej drugą dziewczynkę. Ojciec rzucił się na pomoc, ale sam także zaczął spadać. Cała czwórka nie była w stanie powstrzymać upadku, aż na ich drodze znalazły się wystające spod śniegu skały.
Trzy osoby musiały zostać przetransportowane helikopterem do szpitala. I tak mogą mówić o szczęściu, bo przeżyły, co nie było takie oczywiste. Upadek zakończony na skałach może skończyć się tragicznie.
Raczki to za mało
„Raczki na zaśnieżonych szlakach to ostatnio prawdziwa plaga. W górach warunki są zimowo-wczesnowiosenne i użycie raków i czekana, a przede wszystkim umiejętność ich używania, jest absolutnie konieczna. Obserwujemy coraz więcej turystów używających raczków zamiast raków – nie wiem, czy przez pomyłkę, czy z jakiegoś innego powodu, ale używanie tych raczków na stromym śniegu, to w ostatnim czasie najczęstszy dostawca ofiar gór” – skomentował zdarzenie ratownik TOPR Piotr Konopka.
Brak odpowiedniego przygotowania to najczęstszy błąd turystów. Niedawno z Rysów spadł turysta, który na wędrówkę wysokogórską w zimowych jeszcze warunkach wybrał się w butach do biegania. Z kolei z Granatów ewakuować trzeba było turystkę w krótkich spodniach, która utknęła na szlaku i nie wiedziała, co dalej robić. Tylko w niedzielę ratownicy TOPR uratowali łącznie siedem osób, z których pięcioro jest hospitalizowanych.
W warunkach zimowych, a takie jeszcze panują w Tatrach, trzeba mieć na sobie odpowiednią odzież, kask, raki i czekan. I trzeba umieć się nimi posługiwać. Większości turystów brakuje i jednego, i drugiego, i zamiast metodycznie zdobywać doświadczenie górskie, zaczynając od dolin i łatwiejszych szlaków, od razu wybierają się na Rysy lub Orlą Perć.
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl
Piszemy też o: