Kim jest Jadźka? Wywiad z autorką bloga Jadźka.pl
Pisze jak oddycha – bez wysiłku, mimowolnie i cały czas. Chociaż nie zawsze na blogu (pytamy, dlaczego). Jadźka dokonała rzeczy niemożliwej: stworzyła świetny blog dla mam i zachowała przy tym swoją prywatność. Przeczytaj rozmowę z nią.
Pierwszy raz o Jadźce usłyszałam od Ani-Przewijki. Potem, szukając mam-blogerek na Facebooku, natknęłam się na jej fanpejdż i szybko polubiłam jej wpisy. Żartobliwe, pisane z dystansem anegdotki rodzinne przeplatają się z poważnymi tematami, jak to się mówi, o życiu i świecie, a wszystko okraszone szczyptą ironii, nawet (to rzadkie na blogach rodzicielskich) w stosunku do własnych dzieci.
Kim jest autorka Jadźki? Nie wiadomo. Na blogu nie dowiemy się też, jak wyglądają Juniory ani Małżon – bohaterowie Jadźkowych wpisów. Bo zresztą i po co mielibyśmy to wiedzieć? O wiele ważniejsze jest to, że każdy wpis Jadźki to inspiracja do własnych rozmyślań. Sprawdźcie same: zajrzyjcie na Jadźka.pl – polecam!
Bardzo podoba mi się podział tematyczny na twoim blogu, np. zakładka My, małżeństwo – coś, czego nie ma na innych blogach parentingowych.
Ten podział rozwijał się sam w miarę powstawania kolejnych postów. Najważniejsza kategoria „Juniory” dotyczy wpisów, w których główną rolę grają dzieci. „My, rodzice” to seria dotycząca naszych trosk, przemyśleń, obaw i radości jako rodziców. „My, małżeństwo” jest dla mnie bardzo ważnym wariantem, gdyż są to moje relacje z mężem, które przekładają się na zachowania nas, jako rodziców z naszymi dziećmi, co ostatecznie tworzy spójną całość „My, rodzina”. My, jako małżeństwo, jesteśmy odrębnym bytem od nas-rodziców – pozostajemy sobą, dbamy o nasze relacje, dzięki czemu zyskujemy my, jako rodzice. Takie zamknięte koło :)
Bloga piszesz od ponad roku – ale coraz rzadziej. Dlaczego? Przechodzisz na FB?
Pierwszy rok obfitował w dość dużą ilość postów z bardzo prostego powodu - chciałam nadrobić ten czas, kiedy blog jeszcze nie funkcjonował, a w pamięci kłębiło się wiele dialogów i sytuacji, które koniecznie chciałam upamiętnić. Obecna systematyczność pozostanie, ale słusznie zauważyłaś, że więcej uwagi poświęcam fanpage'owi. Posty na blogu są już wystarczająco krótkie, a rzeczy, które trafiają na Facebooka to migawki, fragmenty rozmów czy przemyślenia. One oczywiście później również znajdują swoje miejsce na blogu, jednak już w wersji zbiorczej.
Kim jesteś z zawodu? Co robisz poza byciem mamą? Czym różni się Twoje Jadźkowe alter ego od Ciebie w realu?
Na co dzień prowadzę biuro rachunkowe, uwielbiam matematykę i od zawsze wiedziałam, że księgowość jest tym, czym chcę zajmować się zawodowo. Sama rozumiesz: białe kołnierzyki, perfekcyjny kok i teczka pod pachą :) W domu wbijam się w podarte jeansy, trampki i flanelową koszulę. Uciekam na koncerty, odwiedzam Jarocin, poguję z dziećmi przy Kaziku, zamiast chwycić za odkurzacz. W realu są już mnie więc jakby dwie, tak że Jadźka jedynie tą drugą „mnie” dopełnia.
W jednym z postów pisałaś: „często mi za siebie wstyd” – za to, co napisałaś też?
W tamtym poście oprócz tego, że czasami jest mi za siebie wstyd napisałam również, że mogę na siebie liczyć i lubię być ze sobą i siebie mieć, bo to „siebie” fajne jest bardzo. Takie rozterki kobiety w PMS ;) Posty, wbrew temu co się czasami w nich znajduje, są zawsze publikowane z przemyśleniem. Nie żałuję żadnego z nich. Zawsze z tyłu głowy podczas naciskania ikony ”opublikuj” naciska na mnie myśl „Jadźka, babo, Juniory to kiedyś przeczytają, ar ju szur?” (śmiech)
Jesteś blogerką, ale pilnujesz swojej prywatności – o czym nie napiszesz na blogu? Gdzie u Ciebie przebiega granica prywatności?
Na blogu nie ma i nigdy nie będzie zdjęć moich dzieci ani ich imion. Chciałabym, aby zawartość i historia tego bloga mogła równie dobrze być zwykłą kreacją bez odzwierciedlenia w rzeczywistości. Jadźka może być twoją sąsiadką, mamą dziecka z klasy twojej pociechy, znajomą, kasjerką w banku, sklepie czy sprzątaczką w sklepie. Nie ma przypisanej do Jadźki konkretnej osoby, więc każda matka może się z nią utożsamiać. Nawet kiedyś napisałam na blogu, że często piszę o Jadźce tak jak teraz - jak o osobie trzeciej. To trochę twór artystyczny, kreacja, która ma Małżona i Juniory i wiele z nich pociechy. Na blogu znajduje się tylko to, co chcę uwiecznić i zapamiętać, dać dzieciom w prezencie. To nie są wymyślone rzeczy, ale są tylko garstką z naszego prawdziwego, normalnego i codziennego życia.
Pasowanie pierwszoklasisty – czytaj felieton Jadźki specjalnie dla Babyonline.pl!
Czytasz inne blogi mam?
Tak, ale niewiele. Mam kilka swoich ulubionych blogowych twórczyń, do których zaglądam z pasjami - to są mamy, chociaż niekoniecznie wszystkie utożsamiają się z parentingiem. Mam z dziewczynami kontakt prywatny, to jest chyba następstwo tych więzi, które zaczynają kiełkować, gdy znajdujemy bratnie dusze.
Co daje ci pisanie bloga?
Cały wachlarz przyjemności! Mam wspaniałą pamiątkę dla dzieci, co jest dla mnie najważniejszą rzeczą w tym całym zwariowanym blogowaniu. Poznałam mnóstwo cudownych osób, z którymi połączyła mnie więź, mam wspaniałych czytelników, którzy tworzą Jadźkową społeczność. Dzięki temu mam wrażenie, że idę naprzód, rozwijam się, motywuję do dalszego działania, tworzenia i spełniania marzeń. Gdyby nie Jadźka, nie trafiłabym na wpis o adopcji dzieci na odległość i nie miałabym swojej Rity, adoptowanej córki. Nie trafiłabym na wpisy o integracji sensorycznej, dzięki czemu umiałam zdiagnozować ten problem u mojego młodszego syna. To nie jest tylko satysfakcja, blogowanie to styl życia. Polecam wszystkim.
Czytaj także: Tydzień z blogerką – inspirujące kobiety, świetne felietony