Reklama

Są imiona popularne w danym okresie, a naprawdę rzadko spotykane w innym. Jest to wiedza powszechna, i wykorzystywana choćby przez oszustów posługujących się metodą „na wnuczka” – poza, oczywiście, faktem, że ktoś w ogóle wymieniony jest jeszcze z imienia (!) w książce telefonicznej.
Niektóre imiona obrzydziła nam historia, jak Adolf, bądź dodatkowe znaczenia danego imienia, jak Alfons, czy Mercedes. Inne z kolei zyskały popularność dzięki noszącej je osobie – znanej, wybitnej, pięknej, a czasem niepięknej, ale tygodniami ciemiężonej w brazylijskim serialu.
Jak z i każdą modą, wiele zależy także od środowiska. W różnych grupach trendy są różne, ale łatwo je wszystkie prześledzić, zwiedzając place zabaw. Na zamkniętych osiedlach miłe nianie, same o budzących nostalgię za wczasami na Krymie imionach Luba i Olga, wołają do Olivierków, żeby uważali przy huśtawce. W przeszklonym apartamentowcu Fabienne czeka na swój pudding z chia na brunch. W cieniu starodrzewu podmiejskiej rezydencji, Konstancja szczypie Henia, żeby przesunął się, i zrobił miejsce Igniasiowi, Basi, Witkowi, no i Marysi, bo ona jest jeszcze malutka. Klara z Tereską bawią się na przerwie w katolickiej szkole. W parku moczą rączki w fontannie Zuzie, Maćki, Leny, Michasie, Julki i Antosie. Na brzegu piaskownicy mama Brajana zaciąga się pierwszym tego dnia papierosem.
Oczywiście, trendy te nie są aż tak bardzo ściśle powiązane z wyceną nieruchomości, choć można tu prześledzić pewną zależność. Nie są też stałe i niezmienne, wręcz przeciwnie, nieustannie ewoluują. Aspirujące przyszłe mamy chętnie zainspirują się oryginalnymi imionami dzieci rodziców, których cenią i podziwiają. W ciągu paru lat imiona te więc nie tylko przestają być oryginalne, ale zaczynają zajmować pierwsze miejsca na listach najpopularniejszych. Ku pewnemu zaskoczeniu tych rodzin, które dają pierworodnemu Franciszek od czasu pierwszego podkomorzego malborskiego o tym imieniu, nagle okazuje się, że Franków w klasie jest pięciu. Na szczęście, oni będą umieli to cierpliwie przeczekać, podobnie jak już przeczekali wiele innych zawirowań historii. Zresztą, akurat mały Franio, dzięki dobrym, wyselekcjonowanym przez wieki genom, i licznej, zamożnej i życzliwej rodzinie na całym świecie, z pewnością sobie w życiu poradzi.

Reklama

Matthew jest żywy, a Brian, wiadomo, niewychowany

Rodzice planujący dać dziecku jakieś nietypowe, obcobrzmiące, lub staroświeckie imię, często spotykają się argumentem ze strony rodziny i przyjaciół, że zrobią dziecku krzywdę, bo „dzieci będą się śmiały, i nie będzie miało w szkole życia”. Owszem, wiemy nie od dziś, że dzieci o dziwnych, obcych, trudnych do zapamiętania i wymówienia imionach, potrafią czuć się wyobcowane i „inne” i gorzej nawiązują kontakty z rówieśnikami. (Jest im natomiast łatwiej się z nietypowym imieniem identyfikować, gdy rodzice również noszą rzadkie imiona lub pochodzą z innego kraju, lub gdy rodzina jest zamożna). Tymczasem, to nie szkoła może okazać się prawdziwym problemem. Te mogą nadejść potem, przy aplikowaniu na studia, szukaniu pracy, czy wynajmie mieszkania.
Pewne imiona źle kojarzą się nie tylko nieobiektywnej autorce tego felietonu. Są na to nawet stosowne badania, choć na razie, nie u nas. Wynika z nich, że w krajach bardziej zróżnicowanych niż Polska, imiona kojarzone z mniejszością rasową, wyznaniową, lub klasą społeczną, stygmatyzują na całe życie.
Wykazano np. na podstawie przeprowadzonego w Londynie eksperymentu, że jeśli nastoletni Brian stłucze szybę sklepu, zostanie potraktowany jako zdeprawowany nieletni, właśnie rozpoczynający swoją przestępczą karierę. Kiedy natomiast poda policji imię Matthew, ten sam czyn uznany zostanie za nieszkodliwy wybryk, który nie pociągnie za sobą większych konsekwencji, żeby przypadkiem nie przekreślić szans na przyszły sukces obiecującemu młodemu człowiekowi.
Dziewczynki o imionach neutralnych płciowo, jak Alex, jako przedmiot studiów częściej wybiorą przedmioty ścisłe, niż ich koleżanki z klasy, Isabella, bądź Anna. Z badań wynika, że imię potrafi wpłynąć na życiowe wybory nawet w przypadku bliźniaczek!
Nie każdemu też będzie równie łatwo się na te studia dostać. O ile od 1993 roku potroiła się liczba kandydatów pochodzenia azjatyckiego, starających się o przyjęcie na prestiżowe uczelnie amerykańskiej Ivy League, cały czas dostaje się ich między 18 a 20%. I o ile doradcy pomagający przy składaniu aplikacji radzą, jak wydać się mniej azjatyckim, ciężko zamaskować imię takie jak Chung, czy Akiko.
Mieszkająca w Hoboken Lateesha może być naprawdę świetną, sprawną organizatorką, niestety, mało kto się o tym dowie. Jej cv odpadnie już na samym początku. Na rozmowę zaproszona zostanie Emily.
Podobnie może być podczas szukania mieszkania do wynajęcia. Wiadomo, że w Paryżu znalezienie czegoś czystego, niezbyt drogiego, i w dobrej dzielnicy zawsze graniczy z cudem. Jeśli do tego przedstawiasz się jako Rasheed, możesz mieć z tym jeszcze większy problem, niż Jean Paul.

Reklama

Kto zabroni bogatemu

W wyjątkowo homogenicznej etnicznie Polsce, społeczne podziały dotyczą jedynie wykształcenia i zamożności. Nie ma też u nas imion, które nie wskazywałyby na płeć. Planując imię dla dziecka możemy więc sięgnąć do rodzinnej tradycji, dać się ponieść fantazji, uczcić pamięć dawnej miłości, autorytetu, czy gwiazdy kina, albo zrobić na złość teściowej. Zadajmy sobie też jednak pytanie, czy nasi znajomi – a zwłaszcza teściowa – wynajęliby studentowi o takim imieniu pokój, daliby pracę (mając do wyboru innych kandydatów), czy przyjęli na studia (j.w). No chyba, że naprawdę stać nas na nieoglądanie się na innych. Z badań wynika, że (podobnie, jak w innych życiowych sytuacjach) również przy nietypowym imieniu pomaga wysoki status materialny.

Reklama
Reklama
Reklama