Byłam bardzo młodą matką i co z tego wynikło
Urodziłam w wieku 22 lat. W dużym mieście poród w takim wieku jest traktowany niemal jak nastoletnia ciąża, czyli wpadka i porażka. A ja urodziłam, przetrwałam i jestem bardzo zadowolona!
Wiem, wiem, 22 lata to z biologicznego punktu widzenia całkiem dobry wiek na pierwsze dziecko. Ale mamy jeszcze społeczny punkt widzenia, według którego właściwy porządek rzeczy to: najpierw studia i dobra praca, a potem dzieci. U mnie wyszło na odwrót i jestem z tego bardzo zadowolona.
Wczesne macierzyństwo ma swoje plusy
Cieszę się nie tylko z tego, że mam wspaniałego, odchowanego syna. Uważam, że młoda matka może dać dziecku bardzo wiele właśnie dlatego, że jest młoda. Jasne, że macierzyństwo w takim wieku nie było łatwe, ale umówmy się - czy macierzyństwo kiedykolwiek jest łatwe? Wczesne macierzyństwo ma jednak tę zaletę, że mama ma dużo energii - fizycznej i duchowej - którą może dzielić się z dzieckiem. Ponieważ byłam tak młoda, zabawa z synkiem była dla mnie zabawą, a nie jakimś „obowiązkiem”. Razem z nim cieszyłam się z wypraw do zoo, na plac zabaw i do sklepów z zabawkami.
Młoda mama jest wyluzowana
Nie denerwowałam się też wieloma rzeczami, które mogą być stresujące dla starszych rodziców, np. tym, czy dziecko urodzi się zdrowe. Oczywiście, że mogło się tak nie stać, ale ja po prostu o tym nie myślałam. Nie bałam się też, gdy pierwszy raz wyszłam bez syna, ani gdy zaczął chodzić do przedszkola. Zaczął chodzić do przedszkola? To ekstra! Mogę spokojnie zająć się pracą. Kolejne etapy jego rozwoju traktowałam bardzo naturalnie.
Trudności wczesnego macierzyństwa
Pewnie, że było mi wielokrotnie trudno z innych względów, np. finansowych. Czułam się też trochę wykluczona, bo żadna z moich koleżanek nie miała jeszcze dzieci i przeżywałam swoje pierwsze macierzyństwo w samotności. Gdy znajomi szli na imprezę i nie zawracali sobie głowy tym, o której muszą wstać następnego dnia, ja wracałam do domu na karmienie. Studia kończyłam z 10-miesięcznym synkiem przy piersi. Ale wszystkie te przeszkody dały mi napęd do działania, żeby poukładać sobie życie razem z dzieckiem.
Życie towarzyskie z małym dzieckiem
Także życie towarzyskie. Nie miałam oporów przed zapraszaniem do siebie przyjaciół. Wszyscy zresztą bardzo lubili moje dziecko i przynosili mu tony zabawek. Ale to nie wszystko. Przez to, że mój syn wychowywał się wśród dwudziestoparolatków, którzy często pomagali nam w opiece nad nim, dziś jest bardzo otwartym i komunikatywnym dzieckiem. Może dzięki temu nie bał się przedszkola ani szkoły. Zapamiętał, że ludzie są weseli i dobrze do niego nastawieni. To wspaniała cecha u dziecka!
Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to był ciężki, ale wspaniały czas. Bardzo młodym mamom życzę, aby się nie bały i czerpały z macierzyństwa pełnymi garściami. Dacie radę!
Czytaj też:
- Młoda mamo, poszukaj wsparcia!
- Młoda nie znaczy gorsza - prawdziwa historia nastoletniej mamy