Czekanie na kompot - felieton czytelniczki
Tak, wiem: każde dziecko rozwija się we własnym, najlepszym dla niego tempie. Tak, wiem: chłopcy zaczynają mówić później niż dziewczynki. Tak, wiem: trzeba z dzieckiem rozmawiać.
- Magdalena Kutnik
Tak, wiem: każde dziecko rozwija się we własnym, najlepszym dla niego tempie. Tak, wiem: chłopcy zaczynają mówić później niż dziewczynki. Tak, wiem: trzeba z dzieckiem rozmawiać.
Tak, wiem: wiele zależy od genów, otoczenia, kontaktów z babciami, wujkami i ciociami, od śpiewania, słuchania muzyki, tańczenia i wszystkiego, co rozwija dobry słuch. Tak, teorię znam. Ale i tak nie mogę się doczekać, kiedy Szymuś przemówi. I co powie! Może zacznie od kotka albo od piciu, albo od domku, a może od razu zaśpiewa ulubioną piosenkę. A może powie najpiękniejsze słowo na świecie: ma-ma. Ma-ma. A może za dużo od niego wymagam? W końcu ma dopiero 16 miesięcy – przecież tak dobrze się rozwija: potrafi wejść na tapczan i usiąść na krzesełku (choć nie zawsze pupką trafia). I prawie sam zjada łyżeczką twarożek, sam nakłada i zdejmuje śliniaczek, a potem mruczy z zadowolenia jak mały kotek.
Umie chodzić do tyłu i kołysać się na boki. I robi „pa-pa”, a jak zechce, to nawet „cześć”. I pije sam z kubeczka. I wie, że należy chodzić w butkach, żeby sobie nie pobrudzić nóżek. I sam wyrzuca brudną pieluchę do kosza na śmieci. I uśmiecha się najpiękniej na świecie. Ale nie mówi. Kurczę, nie mówi! Za to ja bez przerwy gadam: – Szymusiu, zaraz zmienimy pieluszkę, a potem rozłożymy klocki i zbudujemy farmę, a potem nastawimy rosołek. Lubisz rosołek, prawda? Obierzemy marchewkę i ugotujemy kluseczki. A na drugie danie dostaniesz ziemniaczka, filet z kurczaka i brokuła, zielonego jak twoje spodenki. A potem pójdziemy na spacer i poszukamy Panny Migotki (szczekliwej suczki sąsiadów). I tak w kółko: – Szymusiu, zaraz zmienimy pieluszkę, a potem…
Szymuś patrzy ze zrozumieniem, ale nie mówi nic. To może do lekarza? Od razu do logopedy? Eee, pomyśli, że panikuję. Zaleci mi cierpliwość, opanowanie emocji lub ziółka na uspokojenie. Tylko wstydu się najem. To już lepiej poczekam. Tak, znam historię o kompocie. Kilkuletni chłopiec nie mówił. W końcu, po kilku latach, przy obiedzie po prostu zapytał: – A gdzie jest kompot? Rodzice złapali się za głowę. – Kochanie, to ty mówisz? Dlaczego tak długo milczałeś? A on na to: – Bo zawsze był kompot… To ja już zaczekam na ten kompot albo kotka, albo piciu, albo domek. I na naszą ulubioną piosenkę też zaczekam. Niech tylko przemówi…
Felieton nagrodzony w „Twoim Dziecku” nr 11/2015
Zobacz zasady Konkursu na Felieton w miesięczniku „Twoje Dziecko”.