Reklama

Często jestem pytana, jak to jest mieć tak dużą różnice wieku u dzieci. Przyznaję, że czasem zbuntowany nastolatek i buntujący się dwulatek w domu to jest hardcore. Ale ja kocham ten hardcore najbardziej na świecie. Za co? O tym właśnie jest ta historia.

Reklama

O tym jak skrajnie nieodpowiedzialnymi rodzicami jesteśmy

Gdy miesiąc wcześniej poinformowaliśmy nastolatka, że zatrudniliśmy do Olasia (jego duuuużo młodszego brata) nianię w domu zawrzało. Liczyliśmy się z tym. Wiedzieliśmy, że nasze działanie zostanie odebrane jako zamach na wolność i niezależność nastolatka mającego dom tylko dla siebie pomiędzy jego przyjściem ze szkoły a powrotem rodziców z pracy. Jak przypuszczaliśmy bronił tej wolności jak lew. Tylko linia obrony wydała nam się dziwaczna. Nastolat zrobił nam wykład o skrajnej nieodpowiedzialności rodzicielskiej. „Jak wy możecie Olasia z zupełnie obcą osobą zostawić?!” – grzmiał nastolatek. Na nic się zdały tłumaczenia, że opiekunka jest sprawdzona, bo zostawała już z dzieckiem podczas choroby malucha. „Ale kamerę to na pewno zamontujecie” – dopytywał. „ Są takie malutkie - szpiegowskie” – doradzał. Kiedy odpowiedzieliśmy, że „nie” - nie zamontujemy wściekł się potwornie.

Czytaj też: Jak oswoić dziecko z opiekunką.

Niczemu winna niania w centrum afery

W końcu nadszedł ten dzień. Pierwszy dzień pracy niani w naszym domu. Uprzedziłam o tym nastolatka. Obrażony wyszedł ostentacyjnie do swojego pokoju. Wiedziałam, że następnego dnia po powrocie z pracy będzie się działo. Zadymy nie było, było zdziwienie. „Mamo, ta pani to najcudowniejsza niania świata” – oznajmił syn. „Jak ona cudownie się Olaśkiem zajmuje. Jak się z nim bawi. Jaka jest troskliwa”. Słuchałam tego z otwartymi ustami a moje oczy ze zdziwienia powiększały się z każdym kolejnym „achem” i „ochem” nastolatka opowiadającego w samych superlatywach o opiekunce. Nie dopytywałam, choć przyznaje główkowałam, co jest przyczyną takiego zwrotu akcji.


Zagadka rozwiązała się sama… wieczorem

Wieczór przyniósł rozwiązanie. W salonie coś zaczęło "pikać". Sygnał doprowadził do regału z książkami, na którym siedział królik. Nie miałam pojęcia, skąd wzięła się tam dziecięca maskotka. Nie była to zwykła zabawka. Maskotka okrakiem siedząca na kamerze. Nie „szpiegowskiej”, ale zwykłej, najzwyklejszej, turystycznej kamerze. Zrozumiałam, że nastolatka nie przekonały moje zapewnienia i dopiero po zamontowaniu podsłuchu przekonał się do rzetelności zatrudnionej przez nas opiekunki. Zanim dotarło do mnie, że przyjdzie mi wytłumaczyć niani, że ta kamera (której nie dało się nie zauważyć!) nie jest wynikiem braku zaufania do niej, dotarło do mnie coś innego. Ważniejszego… że w zachowaniu nastolatka nie chodziło tylko o niego… ale o prawdziwą obawę i troskę o młodszego, ukochanego brata.

Reklama

Polecamy: Podsłuch opiekunki dziecka - to nielegalne.

Reklama
Reklama
Reklama