Kamil Glik był trudnym dzieckiem. Jakim jest ojcem? Opowiedział o swoim dzieciństwie!
Choć Kamil Glik nie był najłatwiejszym dzieckiem, dziś jest świetnym mężem i ojcem dla pięcioletniej córeczki Victorii. Glikowie chronią swoją prywatność, ale wiemy jakie było dzieciństwo piłkarza. Już wtedy odznaczał się wielką siłą charakteru, pomimo trudności, które przyniosło mu życie.
Czy zobaczymy Kamila Glika w meczu z Kolumbią? Wygląda na to, że polski obrońca po kontuzji szybko wraca do zdrowia. Trzymamy kciuki! Dla Kamila - żona Marta i ich córka, Victoria, zamieszkały w Monaco, gdzie piłkarz gra w klubie AS Monaco. 25 czerwca 2011 para się pobrała, a 31 sierpnia 2013 roku urodziła się Victoria - oczko w głowie taty. Na Instagramie Marty Glik można trochę podejrzeć jak żyje i mieszka rodzina reprezentanta Polski.
Jak wyglądało dzieciństwo Kamila Glika?
Kamil Glik wychował się i dorastał w Jastrzębiu-Zdroju. Mieszkał na osiedlu w dwupiętrowych blokach mieszczących się naprzeciwko Kopalni Jastrzębie. Osiedle Kamila nie miało najlepszej opinii. Nie była to bezpieczna okolica, zwłaszcza nocą, gdzie łatwo można było paść ofiarą kradzieży i rozboju. Miasto zostało stworzone przez ludność napływową, kiedyś było uzdrowiskiem, ale Ślązacy traktowali je raczej jako "gorolskie", jak czytamy w tekście „Capitano z osiedla Przyjaźń’’ Wojciecha Cieśli.
Zobacz też: Szukamy idealnego ojca! Zagłosuj w naszym plebiscycie!
Dużo pomogły mu klub i szkoła
Kamil był trudnym dzieckiem. „W szkole nie byłem najgrzeczniejszym uczniem. Raz pani z geografii nie potrafiła sobie ze mną poradzić w czasie lekcji, więc wysłała mnie do dyrektora. Poszedłem tam nie ze strachem, ale z uśmiechem na ustach. Dyrektor, wiadomo, zganił mnie za moje zachowanie, ale zaraz potem kazał usiąść i zaczął pytać, jak tam w klubie w Wodzisławiu, jak mi idzie. Dużo mu zawdzięczam. Wiedziałem, że przy nim nic złego mi się nie stanie i nie będę miał w szkole poważniejszych problemów. Mogę chyba powiedzieć, że dzięki niemu czułem się w szkole bardziej uprzywilejowany. Poza tym dyrektor uczył WF-u, żył sportem, zresztą do dzisiaj tak jest’’ - sam piłkarz opowiadał po latach.
Zobacz też: Jak dobrze znasz się na piłce nożnej? A może wcale? Sprawdź się!
Alkohol i awantury w domu Glików
Skąd się wzięło to zamiłowanie do sportu? W rodzinie wszyscy mężczyźni grali "w nogę". „Dziadek Walter w LZS Siedlce na Opolszczyźnie, a tata i wujek — po przeprowadzce na Śląsk — w B klasie, w maleńkim Społem Jastrzębie’’ - jak podaje Newsweek. Ale w domu małego Glika nie działo się najlepiej. „W domu nie jest wesoło. Jacek, ojciec Kamila, pije. W czasie awantur syn staje po stronie matki (...) Bogactwa, że tak powiem, to tam nie było i nie ma, za to charakter sam się wypracował’’.
Jak opowiada sama mama Kamila, Grażyna: „Często nie było łatwo, bo mąż nadużywał alkoholu. W trakcie kłótni Kamil zawsze stawał po mojej stronie. Raz doszło do takiej awantury, że wziął piłkarskiego buta i cisnął nim w ojca. But poleciał w okno i rozbił szybę. Kiedy potem był w Hiszpanii, nawet się cieszyłam, że go nie ma w domu, bo między nim a mężem dochodziło do spięć’’.
Ojciec Kamila zmarł, gdy ten zaczął robić karierę. „Odkąd skończyłem 16 czy 17, praktycznie byłem poza domem. Gdy ojciec był z nami, bywało różnie i zdarzały się ekscesy. Ale potem, na drugi dzień wszystko wracało do normalności, do porządku dziennego. Wiadomo też, jak jest, gdy ma się 13 czy 15 lat’’.
To najlepszy przykład, że czasami sport ratuje młodym ludziom życie i uczy dyscypliny. Choć bez ciężkiej pracy i siły charakteru nawet talent nie pomoże. Trudne dzieciństwo czy warunki nie zawsze są przeszkodą w spełnianiu marzeń czy osiąganiu sukcesów, choć z pewnością tego nie ułatwiają.
Czy trzymacie kciuki za Kamila?
Czy wasze dzieci też czynnie kibicują polskim piłkarzom?
Zobacz też:
- Marina i Szczęsny mają już imię dla swojej córeczki? Wiąże się z nim tragiczna historia!
- Czy trener wam daje kary, jak jesteście niegrzeczni? Mała dziewczynka przepytuje polską reprezentację! HIT!
- Żona Grosika w modnych t-shirtach idealnych na mundial! Możesz mieć takie same!
Źródło: Viva!, Newsweek