Nie lubię dzieci. Swoje znoszę, bo kocham
Są takie dni, kiedy czuję się czarnym charakterem. Wsiadam do tramwaju i się zaczyna.
Dzień pod wezwaniem cudzego bachora
Siadam.
Jest szansa, bo tramwaj prawie pusty. Bach! Potem delikatniejsze bach, bach! Obrywam w siedzenie. Za mną usiadł bachor. Bachor zazwyczaj siedzi, a mamusia lub babcia stoją. I niańczą. Trajkoczą, czy zjadł, czy dobrze mu się siedzi, czy nie duszno, czy może chce pić…
Ratunku. Słuchawki do uszu. Bach! Jestem spokojna! Bach, bach! Wstaję. Postoję. Co mi szkodzi? Schudnę. To w sumie zawsze jakiś wysiłek.
Wysiadam. Pokopana. Idę po kawę. Kolejka, jak co dzień. Proszę o to, co zwykle. I widzę. Kolejny. Do szyby przylgnął glonojad. Przełykam, on ze mną, ugryzłam ciastko - on wpatrzony. Wychodzę i przyśpieszam, bo a nuż zacznie mnie to potworzysko gonić? Mijam pomnik. Frruuu! Mija mnie nastolatek na deskorolce. Fruuu! Leci drugi. Uff, nie oblałam się.
Oddycham w pracy. Sami dorośli ludzie. Czuję, że ten dzień nie będzie łatwy. Postanowiłam wyskoczyć na popołudniowe spotkanie z koleżankami.
5 okropnych bab
Spotykamy się w pięć. Co jedna, to lepsza. Każda z jakąś anegdotą z tygodnia. Dzielę się porankiem. Trafiłam. Temat rzeka. Płyniemy.
Co nas najbardziej wkurza w dzieciach?
- Bycie w centrum uwagi. Dziecko, nie - dzieć (w końcu to nie byle jakie dziecko), wymaga wymaga publiki. Koniecznie ma patrzeć każdy!
- Piszczolenie, domaganie się wszystkiego i niczego. Grunt, że głośno i od obcych ludzi.
- Przed obcymi dziećmi trzeba wszystko chować. A to coś zbije, a to połknie. W oczach trzeba mieć detektor samobójcy. Jak już schowam do torebki wszystkie cenne rzeczy, to zawsze, ale to zawsze, znajdzie się jakieś dziecko w restauracji, które nurkuje w jej czeluściach. Za każdym razem obiecuję sobie, że następną torbę kupię w bardziej dorosłych i mniej neonowych kolorach.
- Gapią się nachalnie (patrz glonojad). Skutek? Wylewam na siebie wszelkiego rodzaju płyny.
- Zagadywanie i pytanie, czy się pobawię. - Nie, nie pobawię się, już dziś się bawiłam.
- Dziecko przylepa, zwłaszcza takie, które zjadło wielki kawał czekoladowego tortu całym sobą i teraz ma cel: chce się przytulić, poznać i ubrudzić piękną nową sukienkę. Wersja dla zaawansowanych obejmuje również ślinotok i dłubanie w nosie.
Zobacz też: Jak karać dziecko?
A teraz najgorsze przypadki:
- Dzieci w gościach. Najgorsza jest dalsza rodzina. To nie przyjaciele, więc ich nie wybrałeś, ale nadal rodzina, więc nie masz wyboru. Przyjmujesz. Na bank ich dzieci będą dzwonić łyżką w talerz, wcierać ciasto w jasny dywan i drzeć się na cały dom.
- Dziecko geniusz. Dawno niewidziana koleżanka, czyli taka, której nie zwrócisz uwagi, i która wpadła na ciebie z dzieckiem - geniuszem. Ten dzieć nie gada, ale nachalnie i upierdliwie jest. Ten dzieć jest cicho, a i tak jest go pełno. Dramat.
Perwersyjne pragnienie ciszy
Generalnie, jako matki, domagamy się ciszy. Jedna niedzieciata wspomina coś nieśmiało o porządku, ale naprawdę... porządek już każda z nas wspomina z nostalgią, niczym studia. Tłumik na paszczę i cisza. Opowiemy koleżankom, co u nas słychać, zarzucimy kilka niewybrednych żartów bez oglądania się na najmłodszych i to wszystko bez przekrzykiwania się z telewizorem/dzieckiem/matką dziecka/jego trajkoczącym autkiem itd. Rozkosz.
Nasze najważniejsze przykazanie
Oczywiście to dotyczy tylko cudzych dzieci, wszak wiadomo, że nasze są zawsze ułożone i dobrze wychowane. :)