Reklama

Kochanie, kupiłem naszemu Antosiowi pierwszy nocnik – zakomunikował mąż po powrocie z pracy. Niebieski i na dodatek z pozytywką. Jak mały zrobi kupę, nocnik zagra Vivaldiego. Ale będzie frajda!

Reklama

Tylko gdzie go postawimy? Pod łóżeczkiem się nie mieści, bo materac już dawno opuściliśmy na najniższy poziom. Kombinujemy dalej: to może za łóżeczkiem? Ale gdzie przełożymy zapas pieluch, który nie mieści się w żadnym regale? I worek z ubrankami, z których Antoś wyrósł kilka miesięcy temu?

– To może postawmy nocnik koło balkonu – zaproponował mąż. Nie, tam stoi fotelik do karmienia, który rozkładamy kilka razy dziennie. I za dużo będzie roboty z przestawianiem nocnika z kąta w kąt. A fotelik musi być pod ręką.

To może za regałem? Tylko że tam stoi bujaczek, który szkrabek dostał od chrzestnej. Wprawdzie już z niego wyrósł, ale szkoda wyrzucić. A poza tym co powiedziałaby moja siostra, gdyby zobaczyła, że jej ukochany chrześniak nie kołysze się już w foteliku od niej? To może w małym pokoju? Ale tam stoi fotelik samochodowy. Kupiliśmy go w zestawie, razem z gondolą i spacerówką. Sprzedawca namówił nas na komplet ze względów finansowych. Zaoszczędziliśmy 20 zł w promocji, a wydaliśmy 700 zł więcej na gondolę, w której Antoś spacerował raptem jeden raz. W zimie był na długie spacery za mały, a potem z gondoli zaczął sam wychodzić. I tak niepotrzebna nikomu gondola pałęta się po domu.

To może postawmy nocnik za drzwiami? Miejsce wprost idealne: niewidoczne, dyskretne, no i taki nocnik łatwo jest niepostrzeżenie wynieść do łazienki. Tak, tylko co zrobić z pchaczem? Odkąd Antoś zaczął stawiać pierwsze kroki, pchacz jest absolutnie niezbędny. Przydaje się zwłaszcza wieczorami. To może wynieśmy nocnik do przedpokoju? Eee, tam stoi wózek. Przecież pojazdu nie będziemy trzymać na pokojach.

I tak oto uświadomiliśmy sobie z mężem, że wraz z przyjściem na świat Antosia dorobiliśmy się trzech wózków, dwóch bujaczków, dwóch fotelików samochodowych (na różny wiek), fotelika do karmienia, pchacza, no i oczywiście łóżeczka. A nasze skromne mieszkanko pozostało niewielkie, jak dawniej. Niespodziewanie z pomocą przyszła teściowa: – Co? Nocnik kupiliście? Przecież Antoś jest jeszcze na nocnik za mały. Dziecko się tylko zestresuje, że oczekujecie od niego nie wiadomo czego, a ten Vivaldi go tylko przestraszy. I schowała nocnik do szafy. Odetchnęliśmy z ulgą.

Reklama

Felieton nagrodzony w „Twoim Dziecku” nr 10/2014
Zobacz zasady Konkursu na Felieton w miesięczniku „Twoje Dziecko”

Reklama
Reklama
Reklama