Reklama

Pomysł na cykl fotografii, przedstawiających kobiety na porodówce, narodził się mniej więcej w tym samym czasie, co Feliks, synek Dominiki.
Wcześniej fotografka nie myślała, że poród może być wzbogacającym przeżyciem dla kobiety.
– Kiedyś myślałam, że poród to tylko konieczna, nieprzyjemna procedura wymyślona przez matkę naturę nam, kobietom, na złość. Sapanie, pocenie się czy parcie na porodówce wydawało mi się takie upokarzające i traumatyczne – mówi Dominika.
Okazało się, że gdy sama znalazła się na porodówce, nawet przez chwilę nie czuła upokorzenia, ale zupełnie inne uczucia:
– Jadąc na porodówkę, byłam pewna, że nie wydam z siebie ani pisku. Myślałam, że będę się krępować, ale ku ogromnemu zdziwieniu, gdy nadeszły skurcze, czułam się zupełnie wyzwolona. Nie było we mnie myśli, że krzycząc albo przeklinając, kogoś obrażę. Dla mnie to był rodzaj transu – mówi. Ten trans, jakiego doświadczyła na porodówce zupełnie ją zaskoczył. Postanowiła przedstawić go na zdjęciach. Kiedy ogłosiła wśród znajomych, że szuka kobiet w ciąży do swojego nowego projektu fotograficznego, zgłosiło się ich dużo więcej, niż się spodziewała.

Reklama

Cel: uchwycić porodowe emocje

– Podczas porodu nie ma mowy o żadnym pozowaniu – mówi Dominika. Wyjaśnia, że rejestruje prawdziwe emocje, które towarzyszą narodzinom dziecka: strach, ból i z drugiej strony: radość i poczucie własnych możliwości:
– Mam wrażenie, że poród ujmowany jest tylko od strony medycznej, za to prawie nic nie mówi się o jego stronie emocjonalnej – mówi.
W szkołach rodzenia dużo mówi się o kolejnych fazach, o metodach znieczulenia albo o parciu i technice oddychania. A jeśli porusza się temat uczuć rodzących kobiet – to mówi się tylko o bólu. A przecież one na porodówce często przeżywają całą gamę emocji i to w dodatku tak silnych, jak nigdy wcześniej w życiu.
– Kobiety często właśnie na porodówce czują się wyjątkowo silne i pewne siebie! Właśnie tę siłę chcę pokazać na moich zdjęciach – mówi Dominika.

Czytaj także: Bez koszmaru na porodówce – walczymy o lepsze porody

Porodowe koszule – to może być piękne

Poprzez zdjęcia prosto z porodówki fotografka chce pokazać, w jaki sposób zazwyczaj myśli się o porodzie i rodzących mamach. Częścią jej projektu jest seria zdjęć koszul porodowych. Dominika przyznaje, że właśnie te fotografie budzą najwięcej kontrowersji. Gwałtowne reakcje odbiorców to dla niej kolejny dowód tego, że nadal w naszej kulturze poród, a przynajmniej niektóre jego aspekty są tematami tabu.
– To uderzające: krew porodowa jest dla wielu osób po prostu obrzydliwa, a przecież, kiedy widzimy zranionych żołnierzy wracających z pola walki, czujemy wzruszenie. Zastanawiałam się, czemu zakrwawiony mundur budzi patos, a koszula porodowa jest dla nas po prostu brudna – mówi Dominika.
Wyjaśnia, że to, jaki mamy stosunek do naszego porodowej koszuli, może obrazować jak myślimy o samym porodzie.
Kiedyś był to odświętny obrzęd, takim samym jak ślub. Dziś rodzenie dziecka przestało dla nas samych być czymś odświętnym. Dzisiejsze mamy rzadko też czują, że to one są bohaterkami tego wydarzenia: na pierwszym planie znajduje się wyłącznie dziecko.
– Kiedy planujemy wyjść za mąż, już kilka miesięcy wcześniej zaczynamy szukać sukni, wybieramy najdroższą kieckę i wtedy nie myślimy o tym, że będziemy nosić ja tylko przez kilka godzin. A kiedy zbliża się poród, koszula, jaką zabieramy na porodówkę, rzadko jest czymś specjalnym. Szukałam w sklepach pięknej koszuli porodowej, ale nie znalazłam nic odświętnego. Wszystko było w pastelach, w misie albo różyczki, tak, jakby przeznaczone były nie dla rodzącej kobiety, ale dla tego bobaska, który się rodzi – wspomina Dominika. – Chciałabym zmienić to myślenie: aby kobieta na porodówce była tak samo ważna, jak dziecko – dodaje na koniec.

Co mówią mamy, biorące udział w projekcie Dominiki?

Justyna Czechowska:
Na niektórych zdjęciach wyglądam tak, jakbym medytowała. Uważam, że zdjęcia, które robi Dominika, pokazują, że poród to coś więcej niż tylko urodzenie dziecka. Że to jest jakaś przemiana, ważny moment dla kobiety, okazja do lepszego poznania się. Obecność Dominiki na sali porodowej pomogła mi uwierzyć, że nie tylko dziecko, ale też i ja jestem bohaterką tego wydarzenia. Kiedy oglądałyśmy razem zdjęcia Dominika opowiadała: „Tutaj to cię tak bolało, tutaj to tak się darłaś…” – a ja już kilka dni po porodzie w ogóle tego nie pamiętałam. Zdjęcia pomogły mi znowu wrócić do tamtych godzin.

Patrycja Winnicka:
Do dziś, gdy patrzę na zdjęcia, to płaczę. Kiedy oglądałam zdjęcia po raz pierwszy, to wszystko, co działo się we mnie podczas porodu, wróciło na nowo. To coś innego, niż oglądanie zdjęć z wakacji. To było poznanie siebie w zupełnie nowej sytuacji. Oczywiście poród jest intymnym przeżyciem, ale chciałabym pokazać innym kobietom, że na porodówce może być pięknie.

Sprawdź: Poród w hipnozie – jak to działa

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama