Narodziny dziecka to prawdziwa rewolucja, ale nastający w domu chaos wcale nie jest inspirujący – a na pewno nie dla noworodka. To prawda, że życie mamy i taty staje na głowie, ale co ma „powiedzieć” dziecko? Dla niego wszystko jest nowe i nieznane: przytłumione do tej pory dźwięki stają się głośniejsze i wyraźniejsze, skórę może podrażniać dotyk różnych materiałów, światło razi w oczka a nos atakują zupełnie nieznane zapachy. Do tego trzeba jeść i pić, co w brzuchu mamy nie było konieczne, no i kojące bicie serca mamy jest tylko wtedy, gdy bobas jest na rękach a nie zawsze, wszędzie i o każdej porze. Dlatego tak ważne jest, żeby nie fundować dziecku jeszcze więcej „atrakcji”. Ratunkiem dla całej rodziny, swoistym oparciem, może być stały rytm dnia dziecka, bo stabilizacja daje poczucie bezpieczeństwa, co znów przekłada się na spokój.

Reklama

Co daje dziecku stały rytm dnia?

Regularny tryb życia niewątpliwie przyczynia się do prawidłowego funkcjonowania wielu procesów – zarówno fizjologicznych, jak i poznawczych oraz emocjonalnych rozwijającego się niemowlęcia. Ponadto daje mu możliwość ułożenia i posegregowania informacji, jakie jego mózg „przyjął” w ciągu dnia – a należy pamiętać, że człowiek nigdy nie uczy się tak szybko i tak wiele, jak w ciągu pierwszych lat życia. Dlatego punktualność i niezmienność kolejności są tak istotne dla małego człowieka. A co jeszcze daje dziecku stały rytm dnia? Mamy dla Was garść wskazówek.

  • Pomaga dziecku odróżnić dzień od nocy. A różnica ta musi być wyraźna – na zabawę i gości jest czas właśnie za dnia, gdy robi się ciemno/późno i cicho pora do łóżka. Dla rodziców to oczywiste, ale skąd ma to wiedzieć bobas, który pod sercem mamy zawsze miał „stałe warunki”?
  • Wyznacza granicę między tym, co wolno, a czego nie można. Malec dopiero poznaje swoich rodziców i nie wie, co zaakceptują, a w związku z czym „będą na nie”. Jeśli opiekunowie będą konsekwentni, maleństwo powoli nauczy się, na ile może sobie pozwolić.
  • Uspokaja dziecko i pomaga w zasypianiu. Nic nie relaksuje tak, jak przewidywalność. No bo po co płakać i się denerwować, jeśli wiadomo, co się zdarzy za chwilę, co nas czeka za jakiś czas, jak będzie wyglądał dalej dzień? Wniosek? Nic malca tak nie relaksuje, jak... nuda!

Moc rytuałów

Jednym z elementów stałego rytmu dnia dziecka są tzw. rytuały, czyli codziennie powtarzające się w tej samej kolejności czynności. Takim rytuałem może być np. codzienny 2-godzinny spacer o tej samej porze. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli jednego dnia będzie to np. dziesiąta rano a drugiego jedenasta, ale już wychodzenie raz rano a raz po południu może sprawić, że brzdąc będzie marudził przy ubieraniu, bo nie będzie wiedział, czy czeka go dajmy na to wycieczka do parku czy... do lekarza. A to zasadnicza różnica, prawda? Inny przykład? Jedzenie. Można karmić dziecko raz na kanapie a raz przy stole w kuchni, ale wtedy malec może się pogubić – dla niego fakt przejścia do salonu może być równoznaczny z porą na zabawę (bo do tej pory tak było), a nie z obiadem. Natomiast jeśli każdy posiłek będzie poprzedzony np. myciem rączek, usadowieniem się na krzesełku do karmienia i założeniem śliniaczka, malec nie będzie miał wątpliwości na co (jak zwykle) przyszedł czas. Jeszcze innym, „klasycznym” wręcz rytuałem, jest rytuał „na sen”. To jeden z najskuteczniejszych „patentów” na to, aby malec w miarę szybko zasnął i spokojnie przespał noc (albo przynajmniej rzadziej się budził). Powinien zaczynać się on od kąpieli o tej samej porze – to najważniejszy, bo pierwszy punkt rytuału i nie powinien się opóźniać. Kąpiel rozluźnia mięśnie i uspokaja, a zatem to naturalny środek nasenny. Potem pora na porcję czułości – np. mały masaż (czyli muskanie skóry, głaskanie, delikatne uciskanie). Ostatnim elementem rytuału, a zarazem ostatnim punktem dnia, jest bajeczka lub kołysanka – także cicha i spokojna i... niezbyt ciekawa, by malec się nie rozbudził zainteresowany, zamiast zasnąć jak aniołek.

Reklama

Zajrzyj też na: www.dada.pl

Reklama
Reklama
Reklama