Reklama

Dokumentowanie życia dzieci w internecie stało się niemal normą społeczną. Rodziców rozpiera duma z powodu rozwoju ich maluchów, dokonań oraz sukcesów i bardzo chętnie chcą to pokazać światu. Jednak publikacja zdjęć i nagrań w internecie niesie ze sobą wiele negatywnych konsekwencji. Zobacz, na czym polega sharenting i co zrobić, aby zachować w nim umiar i uchronić dziecko przed niebezpieczeństwami czyhającymi w sieci.

Reklama

Sharenting:

Co to jest sharenting?

Słowo sharenting powstało z połączenia dwóch angielskich słów „share" (dzielić się) i „parenting" (rodzicielstwo). Oznacza regularne zamieszczanie przez rodziców w internecie, głównie na portalach społecznościowych, blogach oraz forach dyskusyjnych, szczegółowych informacji, zdjęć i filmów z życia dzieci.

Większość rodziców publikuje zdjęcia z codzienności dziecka, wakacyjnych podróży lub ważnych wydarzeń z jego życia. Ale bywa i tak, że fotografie są zaaranżowane, a dzieci na nich wystylizowane, aby rozśmieszyć odbiorców. I to już jest mocne naruszenie praw dziecka.

Troll parenting polega na pokazywaniu w sieci przez rodziców treści kompromitujących ich dzieci lub pokazujących trudne dla nich, wstydliwe czy wręcz upokarzające momenty. Ostatnio głośnym tego przykładem jest zabawa na Tik Toku, polegająca na wylewaniu na niemowlę wody i obserwowaniu jego reakcji.

Jak wielu rodziców ulega sharentingowi?

Raport London School of Economics (2018 rok) pokazuje, że:

  • 75 proc. rodziców regularnie korzystających z internetu dzieli się zdjęciami lub filmami swoich dzieci,
  • częściej rozpowszechniają je rodzice młodszych dzieci,
  • 25 proc. rodziców wrzuca zdjęcia dziecka do sieci średnio raz na tydzień,
  • częściej sharenting uprawiają mamy niż ojcowie.

Zjawisko sharentingu dotyczy także rodziców w Polsce. Z badań Akademii NASK wynika, że 40 proc. polskich rodziców dzieli się w internecie zdjęciami i filmami, na których są ich dzieci.

Rocznie wrzucamy do sieci średnio 72 zdjęcia i 24 filmy ze swoimi pociechami. Niestety robimy to bez żadnych ograniczeń, aż 42 proc. rodziców udostępnia je grupom znajomych liczącym nawet do 200 osób.

23 proc. dzieci zaczyna cyfrowe życie, zanim fizycznie przyjdzie na świat z powodu upubliczniania przez rodziców zdjęć USG zrobionych w ciąży. Aż 81 proc. dzieci poniżej 2 roku życia ma zdjęcia opublikowane w internecie przez rodziców, a 5 proc. z nich posiada swój profil społecznościowy.

Dzieciom nie podoba się sharenting

Badania pokazują, że dzieci, a szczególnie nastolatki, nie akceptują tego, że rodzice bez zgody wrzucają do sieci ich zdjęcia. 51 proc. odczuwa z tego powodu zdenerwowanie.

Ponad 41 proc. przyznaje, że spotykają się z tego powodu z nieprzyjemnymi komentarzami innych użytkowników sieci, a nawet doświadczają hejtu i cyberprzemocy.

Zagrożenia wynikające z sharentingu

Rodzice nie zdają sobie sprawy, jak bardzo upublicznianie wizerunku lub danych dziecka wystawia je na różne niebezpieczeństwa.

Fotografia dziecka ubranego tylko w bieliznę, podczas kąpieli, na plaży lub w trakcie czynności higienicznych, może trafić w ręce pedofila. Potwierdzają to badania rządu australijskiego, które pokazały, że blisko 50 proc. materiałów będących w posiadaniu pedofilii, zostało znalezionych w mediach społecznościowych na niezabezpieczonych profilach.

Podając przy zdjęciu imię i nazwisko, datę urodzenia, miejsce zamieszkania, przedszkole lub szkołę, do której uczęszcza, stwarzamy ryzyko jego porwania.

Publikowane przez rodziców zdjęcia, mogą narazić dziecko na internetowy hejt i agresję i negatywnie wpłynąć na jego samoocenę.

Wraz z udostępnieniem zdjęcia przestajemy mieć nad nim pełną kontrolę. Materiały z wizerunkiem naszego dziecka mogą zostać przerobione, skopiowane, pojawić się w postaci ośmieszających memów, które poprzez wirale rozprzestrzenią się w sieci.

Trzeba też pamiętać, że internet ma „długą pamięć" i nawet jeżeli wykasujemy zdjęcie, nie oznacza, że nikt nie ma już do niego dostępu.

Cyfrowy kidnaping to przestępstwo polegające na wykradaniu zdjęć małych dzieci z mediów społecznościowych ich rodziców i używaniu ich do założenia fałszywego profilu dziecka. W ten sposób powstaje w sieci jego nieprawdziwy życiorys, który wykorzystują np. pedofile. Można także zamieścić zmyśloną historię choroby dziecka i utworzyć na ten cel nielegalną społeczną zbiórkę pieniędzy.

Sharenting a ochrona wizerunku dziecka w sieci

Dziecko ma prawo do ochrony wizerunku, co wynika z zapisów kodeksu cywilnego, ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, ustawy o ochronie danych osobowych, a także Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Zgodnie z prawem wizerunek dziecka może być rozpowszechniany za zgodą osoby na niej przedstawionej. Jednak aż do uzyskania przez dziecko pełnoletności przysługującymi mu prawami rozporządzają jego rodzice. Oznacza to, że to w ich gestii jest dysponowanie zgodą na wykorzystanie wizerunku dziecka. Nie daje to jednak prawa opiekunom do dowolnego korzystania z tej możliwości.

Trzeba mieć na uwadze, że według kodeksu rodzinnego i opiekuńczego rodzice są jednocześnie zobowiązani zawsze działać na korzyść i dla dobra dziecka. Wrzucanie do sieci zdjęć kompromitujących dziecko łamie tę zasadę i narusza dobro dziecka.

Zasady zamieszczania zdjęć dziecka w internecie

Psychologowie zajmujący się problematyką sharentingu apelują do rodziców, że jeżeli już udostępniają zdjęcia dziecka w sieci, niech robią to w sposób rozważny i świadomy.

Najlepiej przestrzegać kilku zasad:

  • starajmy się ukryć zdjęcie dziecka, korzystając z ustawień prywatności na naszych profilach społecznościowych,
  • ustawmy grupę znajomych, którzy będą mogli obejrzeć zdjęcie,
  • nie publikujmy intymnych zdjęć dziecka – nawet niewinne zdjęcie z plaży może trafić na strony pedofilskie z pornografią,
  • nie wstawiajmy do sieci zdjęć kompromitujących lub upokarzających dziecko,
  • nie publikujmy w sieci zbyt wielu informacji – szczególnie dotyczy to imienia i nazwiska dziecka, daty jego urodzenia,
  • zapytajmy dziecko o zgodę na umieszczenie jego zdjęcia – zdaniem psychologów nawet 2-3-letnie dziecko uczy się w ten sposób zasad dysponowania własnym wizerunkiem, co zaprocentuje w przyszłości.

Źródło: Anna Borkowska „Sharenting" , Akademia NASK

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama