Prezent na zajączka – tradycja, która dzieli polskie rodziny? Po której jesteś stronie?
Czy twoje dziecko powinno coś dostać od zajączka? A jeśli tak, to co? Górę prezentów czy tylko czekoladowe jajka? Sprawdzamy, czy to kolejna bezsensowna okazja, aby znów coś kupić dziecku, czy może jednak fajny wielkanocny zwyczaj.
Ponieważ wielkanocny zajączek w niektórych domach przynosi prezenty, temat ten wywołuje sporo emocji. Jego przeciwnicy twierdzą, że to nie jest polska tradycja: „Nie widzę kolejnej potrzeby ściągania zwyczaju z Ameryki (och, bo to takie amerykańskie!)” – czytamy wpis na internetowym portalu. Zajączek jednak wcale nie przybył do Polski z USA.
Skąd pochodzi ten zwyczaj?
Wielkanocny zajączek wywodzi się z niemieckiego zwyczaju. Z racji naszej historii znany jest na Śląsku, Pomorzu i w Wielkopolsce. Z tego powodu dobrze znają go dzieci na zachodzie Polski. W Warszawie i na wschodzie kraju już mniej.
Zgodnie z tradycją dzieci otrzymywały od zajączka drobne prezenty. Przede wszystkim – słodycze w postaci czekoladowych jajek. Wielkanocny poranek zaczynał się od zabawy na świeżym powietrzu. Dzieci szukały w ogrodzie ukrytego koszyka ze słodyczami albo porozkładanych w różnych miejscach czekoladowych jaj. Ścigały się przy tym, kto znajdzie ich więcej. W Wielkopolsce zanim wielkanocny zajączek przyniósł prezenty, dzieci musiały uwić dla niego gniazdko.
Zając i jajka – jak to wyjaśnić?
Istnieje logiczny argument, który tłumaczy ten dziwny związek. I nie ma on nic wspólnego z krążącą po świecie historią o wielkanocnym zającu, który znosi w ogrodzie jaja. Tradycja wręczania prezentu na zajączka związana jest... ze zwyczajami polnych ptaków. Podobno niektóre z nich wiosną składają jajka w opuszczonych zajęczych legowiskach. Dawniej, gdy na przednówku kurczyły się zapasy żywności, ludzie wyprawiali się na poszukiwanie zajęczych „gniazd”. Znalezione w nich ptasie jaja były nie lada prezentem od losu.
Prezent na zajączka – okazja do zabawy
Prezent na zajączka nie służył jedynie obdarowaniu dziecka, ale rozrywce. Takiej idei psychologowie rozwojowi mogą tylko przyklasnąć. Od lat powtarzają jak mantrę, że dla dzieci nie liczą się wyszukane prezenty, ale czas, jaki rodzice mogą poświęcić na wspólną zabawę. Może zamiast zastanawiać się, co kupić, by uszczęśliwić malucha, pozostać wiernym dawnej wielkanocnej tradycji?
Nie macie ogrodu? Nic nie szkodzi. Czekoladowych jajek, zająców, kurczaków (albo innych drobiazgów, które nie muszą być do jedzenia) można szukać w zakamarkach mieszkania. Nie tylko maluchy będą piszczeć z emocji. Dorośli też wkręcają się w ich ukrywanie. A to o wiele fajniejsze niż przetrząsanie sklepów w poszukiwaniu niesamowitych prezentów na zajączka (bo zajączek to jednak nie Święty Mikołaj).
Czytaj też:
- Jak nie popsuć dziecka?
- Wielkanocne ozdoby do zrobienia z dzieckiem
- Po co dzieciom zabawki?