
Jak bardzo pojawienie się pierwszego dziecka zmienia dotychczasowe relacje w związku?
Pojawienie się dziecka jest, oczywiście, bardzo dużą zmianą, do której para musi się przystosować. Przede wszystkim przestajemy być dziećmi, a stajemy się rodzicami. A już samo to może wywoływać w nas obawy. Wystarczy, że mamy negatywny obraz dorosłości wyniesiony np. z domu rodzinnego. Sama słyszałam, jak pewna babcia, składając wnuczce życzenia z okazji 18. urodzin, powiedziała: "to, co najlepsze się skończyło, teraz sam trud przed tobą."
Poza tym narodziny dziecka powodują, że nie jesteśmy już "w dwójce", a "w trójce". Jak sobie z tym poradzimy, zależy od tego, jakie mamy doświadczenia bycia "w trójce". Znam dziewczynkę, która miała dwoje rodzeństwa. I w tej konfiguracji czuła się najlepiej. Dlatego często zapraszała do siebie dwie koleżanki. Dla niej bycie "w trójce" było czymś naturalnym. Ona będzie musiała w przyszłości nauczyć się być "w dwójce", a nie "w trójce". I odwrotnie – jeśli jedynak był przez lata w koalicji z jednym z rodziców przeciwko drugiemu, to nie umie być "w trójce".
Pojawienie się dziecka powoduje, że uczucia, które temu towarzyszyły, w nas odżywają?
Właśnie. Choć, oczywiście, zazwyczaj nie jesteśmy tego świadomi...
Na szczęście, wielu z nas ma dobre doświadczenia z bycia "w trójce". A jeśli nie, czy to musi oznaczać kryzys w związku?
Wbrew temu, co często słyszę, pojawienie się dziecka nie musi wcale oznaczać kryzysu. Przecież mnóstwo par na świecie przeżywa taką zmianę i duża część przeżywa ją w dobrostanie. To, czy pojawienie się dziecka będzie kryzysem, zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest kontekst społeczny. Doskonałym przykładem na to, jak wpływa on na przeżywanie takiej zmiany, jest późne macierzyństwo. Dziś znacznie łatwiej jest mieć dziecko po 40 niż dwadzieścia lat temu. Takie macierzyństwo jest po prostu inaczej odbierane przez otoczenie i spotyka się z większą akceptacją społeczną.
Drugim czynnikiem, od którego zależy, jak para poradzi sobie z tą zmianą, są jej wcześniejsze doświadczenia jako pary. Bo przecież pojawienie się dziecka nie jest pierwszą zmianą w ich życiu tej pary. Wcześniej musiała ona przechodzić inne ważne zmiany, jak choćby przejście z okresu narzeczeństwa do małżeństwa albo wspólnego zamieszkania. Powoduje ona, że para musi się zmierzyć z nowymi wyzwaniami, np. codziennymi obowiązkami. Można wręcz powiedzieć, że każda para formuje się poprzez różne zmiany. Jeśli para dobrze poradziła sobie z tamtymi zmianami, to jest spora szansa, że dobrze poradzi sobie z każdą kolejną.
I wreszcie trzeci czynnik – wcześniejsze, indywidualne doświadczenia każdego z rodziców radzenia sobie ze zmianami. Na przykład to, jak w rodzinach, z których pochodzą, postrzegało się zmiany. Czy były one synonimem czegoś złego, kryzysu właśnie, czy też szansą na coś lepszego. Bardzo ważne jest też to, jak ze zmianami radzili sobie ich rodzice i jak oni sami radzili sobie ze zmianami.
Czy jeśli po urodzeniu dziecka pojawia się kryzys, to może znaczyć, że para nie radziła sobie dobrze z wcześniejszymi zmianami, a narodziny potomka tylko pokazały, że przedtem nie było tak dobrze, jak się wydawało?
Moje doświadczenia jako terapeuty pokazują, że tak właśnie jest. Gdy przychodzi do mnie para, ponieważ – jak mówi – w ich związku pojawił się kryzys, z którym nie może sobie poradzić, to pytam, od kiedy on trwa. Często pada wtedy odpowiedź, że od momentu pojawienia się dziecka. Kiedy zaczynamy wspólnie przyglądać się związkowi, to okazuje się często, że różne trudne sytuacje były już wcześniej. Przyjście na świat dziecka jedynie uwypukliło problem lub problemy w związku. Bo ta nowa, czyli stresująca sytuacja nadała pędu temu, co działo się już przedtem.
Nawiasem mówiąc, w tym kontekście widać dokładnie, jakim nieporozumieniem jest próba "uzdrawiania" małżeństwa przez rodzicielstwo...