Dorota Zawadzka ostrzega przed takim nazywaniem narządów płciowych: „Nie róbcie tego dzieciom”
Superniania wywołała spore poruszenie, zwracając rodzicom uwagę na infantylne słownictwo, jakiego używają do określania narządów płciowych. Okazuje się jednak, że wiele mam ma trudności w posługiwaniu się medycznymi nazwami, i to nie tylko w rozmowach z dziećmi.
Dorota Zawadzka przytoczyła anonimowy post pewnej mamy: kobieta prosiła o pomoc w znalezieniu odpowiedniej książki o anatomii człowieka dla dzieci. Problem w tym, że sama narządy płciowe córki nazywała „kaczuszką”...
Dorota Zawadzka: „Nie róbcie tego dzieciom!”
Wielu rodziców czuje opór, by swobodnie rozmawiać z dziećmi na temat anatomii czy dojrzewania. Dyskusja pod postem Superniani pokazuje to dobitnie – większość ma nawet kłopot z właściwym nazwaniem narządów płciowych! Wymyślają śmieszne zdrobnienia, jakby chcieli zamaskować albo uciąć temat.
Mama z postu Doroty Zawadzkiej szukała książkowej pomocy dla 5-letniej córki, ale sama nie potrafiła użyć innego określenia na narządy płciowe niż „kaczuszka”.
I choć wiele mam nie widzi w tym problemu, Dorota Zawadzka apeluje:
„Ludzie, błagam, nie róbcie tego dzieciom. To nie jest kaczuszka, muszelka, myszka, pipunia, pipulka, cipciusia, pusia, siuśka, kuciapka, psipsiusia, biedronka, bułeczka, różyczka, dzidzia... Ani wacuś, patyczek, siusiak, siosiorek, pindolek, wróbelek, ptaszek, psikuś, robak. Ani "przednia pupa" czy "miejsce tam na dole"”.
I dodaje: „Dobrze jest, gdy intymny język stosowany w domu jest stosowany zamiennie z nazewnictwem medycznym”.
Dlaczego to ważne, by używać zwyczajnych określeń, jak srom, pochwa, penis? Bo dzięki temu dzieci zdobywają fachową wiedzę na temat swojego ciała. Nie wpaja się im poczucia wstydu. Nie wyrosną z nich infantylni dorośli, którzy wstydzą się wizyty u lekarza, a na określenie własnych narządów płciowych znają tylko zdrobnienia lub przekleństwa...
Piszemy też o: