Ksiądz ze Śląska uraczył dzieci i rodziców niecodziennym kazaniem podczas niedzielnej mszy komunijnej. Porównując dzieci do nieposłusznych owieczek, usprawiedliwiał przemoc ze strony dorosłych. Teraz duchowny przeprasza i podaje zaskakujący powód swoich słów.

Reklama

Ksiądz przeprasza za nawoływanie do przemocy

Według księdza rodzice mają prawo krzyczeć i dawać dzieciom klapsy, a dzieci muszą się później z tego wyspowiadać. Nagranie z mszy, podczas której duchowny tłumaczył maluchom, dlaczego przemoc ze strony dorosłych to tak naprawdę wina dzieci, budzi grozę. Internet zareagował błyskawicznie: jako jeden z pierwszych swój sprzeciw wyraził jezuita Grzegorz Kramer:

„Nie, rodzice nie mają prawa krzyczeć na dzieci. Nikt nie ma prawa krzyczeć na dziecko i drugiego człowieka. Nie mają do tego prawa rodzice, wychowawcy i księża. Nie, rodzice nie mają prawa dawać klapsa” – napisał na Twitterze.

Dorota Zawadzka nazwała słowa księdza wprost – nawoływaniem do przemocy:

„To absolutne bzdury, co ten ksiądz opowiada! To jest nawoływanie do przemocy! Rodzice nie mają prawa bić dzieci... nie mają też prawa na nich krzyczeć! Straszne!”

Zobacz także


W obliczu krytyki ksiądz zdecydował się przeprosić za swoje słowa. W rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” wyjaśnił, że... ich nie przemyślał. „Bardzo żałuję tego, co powiedziałem. Kazanie było dialogowane, słowa wypowiedziałem pod wpływem chwili. Gdybym wcześniej je przemyślał, na pewno znalazłbym lepszy przykład. Chcę przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się urażone”.

Kuria katowicka odcięła się od słów księdza. Duchownego czeka teraz rozmowa dyscyplinująca.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama