Na zdjęciu, które uczestniczka „Warsaw Shore” opublikowała na Instagramie, mały Natan ma na sobie jasnoróżowe śpioszki w jednorożce z tęczowymi grzywami. Maluch wygląda na zadowolonego – chwilę wcześniej jadł. Choć zdjęcie jest pełne uroku, w komentarzach błyskawicznie odezwały się strażniczki cnót męskich.

Reklama

Afera o różowe ubranko syna „Małej” Ani

„Od kiedy chłopcom zakłada się różowe bądź fioletowe ciuszki?”, „Nigdy nie założyłabym synowi różowego wdzianka” – grzmią poruszone internautki. Na szczęście „Mała” Ania nie ma problemu z tym, że jej synek ma na sobie ubranko stereotypowo przypisywane dziewczynkom.

„Czy wy jesteście normalni? On ma 1,5 miesiąca, to piżama. Za 2 tygodnie z niej wyrośnie, a wy przeżywacie, w co byście dziecka nie ubrali. Gdyby wam do du*y bieda zajrzała, to założylibyście wszystko, a takie pierdoły gadacie, że szok” – odpowiedziała mama Natana, a niedługo później wyłączyła możliwość komentowania zdjęcia.

Dziś z kolei doprecyzowała, że jej zdaniem to robienie sztucznych problemów. Ona i jej mąż są zabezpieczeni finansowo, jednak osoby w kiepskiej sytuacji ekonomicznej z pewnością nie myślą o kolorach ubrań, które sami noszą lub które noszą ich dzieci.

Ten stereotypowy podział kolorów – niebieski dla chłopca, różowy dla dziewczynki – funkcjonuje zaledwie od kilkudziesięciu lat. Wcześniej – przez stulecia – kolor niebieski przypisywany był dziewczynkom i kobietom, kojarzył się z niewinnością – szaty Maryi przedstawiane były właśnie w odcieniach błękitu. Z kolei róż – jako rozcieńczona wersja czerwieni – był uznawany za kolor „męski”, królewski. Dlatego też na wielu obrazach Jezus ubrany jest w różowe szaty.

Zobacz także

Warto zatem odpuścić tę wojnę o kolory, a dzieciom dać wybór. Odcień ubrań, jakie nosimy, w żaden sposób nie wpływa na to, jakimi jesteśmy ludźmi.

Pisaliśmy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama