Mimo że stan zdrowia matki i dziecka udało się ustabilizować, lekarze nie wierzyli, że ta historia skończy się dobrze.
Marleigh usłyszała od lekarzy, że najrozsądniej będzie przerwać ciążę. Sądzili, że nawet jeśli dziecko przeżyje, to grozi mu porażenie mózgowe i niepełnosprawność. Ostrzegali też matkę, że może się okazać, że skaże dziecko na wegetację…
Kiedy sześć tygodni potem Marleigh urodziła przez cesarskie cięcie, okazało się, że dziecko ma zdeformowaną nóżkę. Jeszcze zanim mama i tata zobaczyli córeczkę, pielęgniarka ostrzegła ich, że palce u nogi dziecka są zrośnięte.
„Mi to wcale nie przeszkadzało – podkreśla Marleigh Salter – Najważniejsze, że przeżyła”.
Dziewczynka w dniu narodzin ważyła 774 gramy. Zrośnięte paluszki okazały się wadą rozwojową zwaną syndaktylią. Zdiagnozowano również u niej zespół pasm owodniowych (pasma worka owodniowego, który pęknie zbyt wcześnie, oplątują płód, uniemożliwiając prawidłowy przepływ krwi i składników odżywczych). Jedno z takich pasm owodniowych oplotło nóżkę dziewczynki pod kolanem – z taką siłą, że przecięło tkankę mięśniową aż do kości. „Nóżka zrobiła się szara – mówi Marleigh. – Lekarze powiedzieli, że pewnego dnia po prostu odpadnie”.
Jakby na przekór wszystkim pesymistycznym diagnozom – dziewczynka z każdym dniem była coraz silniejsza. Niestety, w 16. tygodniu życia wróciła do szpitala z ciężką postacią sepsy. Chora nóżka dziewczynki miała ciemnofioletowy kolor. Niezwłocznie podjęto decyzję o amputacji. Czy to sprawiło, że maleństwo przestało o siebie walczyć? Skądże! Miesiąc po operacji dziewczynka już raczkowała. A kiedy dostała pierwszą protezę – pokazała, jak bardzo pełna jest życia i energii.
Dziś dziewczynka ma 3 lata. Za nią operacja zrośniętych paluszków. Co kilka miesięcy dostaje nową, bardziej dopasowaną protezę, bo rośnie jak na drożdżach. Jej mama nie wyobraża sobie, co by było, gdyby posłuchała lekarzy… Ich czarny scenariusz zupełnie się nie sprawdził. W trzecie urodziny córeczki napisała na Instagramie:
„Jesteś po prostu niesamowita. Wszystko to, przez co przeszłaś w ciągu tych 3 lat, pokazuje, jak bardzo jesteś niesamowita, że jesteś po to, by dokonywać niesamowitych rzeczy. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak rośniesz jeszcze bardziej i pokonujesz wszystkie przeciwności”.
Źródło: IG/marleigh_salter
Piszemy też o:
Oli i Kamilowi z kanału The Happy Family z pewnością nie można odmówić smykałki do biznesu: para prowadzi kilka profili w mediach społecznościowych, kanał na YouTubie, a także własny sklep m.in. z filtrami do zdjęć i planerami do pobrania i samodzielnego wydrukowania. Nic dziwnego, że założenie instagramowego profilu 1,5-rocznemu dziecku rodzi pytanie, czy to nie kolejny etap budowania biznesu. 1,5-roczna córka The Happy Family (Psycho Couple) na Instagramie „Założyliśmy konto Lyrze. Bardzo tego chciała” – poinformowali Ola i Kamil z The Happy Family . Jednak czy 1,5-roczne dziecko jest w stanie samodzielnie zakomunikować, że chce mieć własny profil na Instagramie? Odpowiedź wydaje się oczywista. Temat zarabiania kosztem dziecka poruszyła na swoim profilu m.in. instagramerka Paulina Zagórska, prywatnie mama. Już samo publikowanie wizerunku dziecka w internecie budzi wątpliwości (Czy to bezpieczne? Czy dziecko wyraziło zgodę na publikację, a jeśli jest na to za małe – czy rodzic ma prawo podejmować tę decyzję za dziecko?). Jawne czerpanie korzyści finansowych z obecności dziecka na profilach rodziców według wielu osób jest po prostu niewłaściwe. Osoby pracujące na Instagramie mogą zarabiać m.in. dzięki nawiązywaniu współprac reklamowych. Publikując wizerunek dziecka, pojawia się więcej możliwości współpracy – z firmami oferującymi ubranka dziecięce, zabawki, żywność dla dzieci. O ile nie ma nic złego w samej pracy na Instagramie – która nierzadko pochłania więcej czasu niż praca na etacie – o tyle tworzenie ze swoich profili słupów reklamowych napędza konsumpcję, a dla odbiorców może stać się po prostu męczące. Na pytanie, czy to moralnie właściwe, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. I zadecydować, jakich twórców chce wspierać swoimi serduszkami, komentarzami czy zakupami z ich poleceń. Wśród setek profili skierowanych do rodziców można...
„Gdy masz dość bycia w ciąży” – tak pochodząca z Australii influencerka podsumowała swój film. Tammy Hembrow staje bokiem do kamery – wyraźnie widać jej ciążowy brzuch. Chwilę później wygląda, jakby wcale nie była w ciąży. Wciąganie brzucha w ciąży to dobry pomysł? Tammy ma dwoje dzieci, właśnie spodziewa się trzeciego. Na co dzień zajmuje się fitnessem – ma własną firmę, która oferuje programy treningowe, oraz prowadzi kanały w mediach społecznościowych. Na filmie, który w kilka dni podbił TikToka, w zaledwie kilka sekund jej zaokrąglony brzuch (influencerka jest w 24. tygodniu ciąży) staje się niemal całkowicie płaski. Część fanów jest zaniepokojona, czy aby na pewno wciąganie brzucha w ciąży jest bezpieczne dla płodu. Hembrow odpowiedziała, że to część jej codziennego treningu – jako wysportowana osoba zajmująca się zawodowo fitnessem, nie wyobraża sobie, że miałaby w ciąży zrezygnować z ćwiczeń. Dodała, że to sposób na wzmocnienie kręgosłupa i mięśni głębokich, który często polecany jest przyszłym mamom – zwłaszcza tym, które przed ciążą były aktywne fizycznie. Zanim jednak skorzystacie z ćwiczeń proponowanych przez Tammy, skonsultujcie się z lekarzem, czy będą one bezpieczne dla Was i dla płodu – każda kobieta jest inna, inaczej przechodzi ciążę i ma inne potrzeby. Ćwiczenie, które dla jednej z nas będzie niegroźne, może być niebezpieczne dla innej. Zdrowie i bezpieczeństwo powinny być najważniejsze! @tammyhembrow 😅😅 ♬ POOF BE GONE - KyleYouMadeThat Źródło: nypost.com Zobacz także: Symulacja porodu naturalnego podbija TikToka! Każda kobieta może przygotować się do porodu! TikTokerka nie mogła uwierzyć, co stało się z jej twarzą w trakcie porodu. Pokazała zdjęcie Duży niemowlak hitem TikToka. Oskarżają matkę, że dla popularności specjalnie go...
Joanna Opozda niejednokrotnie mówiła, że nie najlepiej znosi ciążę. Aktorka przyznała także, że ma problemy zdrowotne . Dodatkowo jakiś czas temu było głośno o rodzinnym konflikcie w jej rodzinie. Teraz jednak wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze, ponieważ żona Antka Królikowskiego wygląda naprawdę promiennie! Joanna Opozda wygląda kwitnąco! Walentynki były z pewnością bardzo wyjątkowe dla Joanny Opozdy i Antka Królikowskiego. Małżonkowie obchodzili je w „powiększonym gronie”. Aktor w tym wyjątkowym dniu pokazał urocze zdjęcie swojej żony. Joanna Opozda wygląda naprawdę promiennie. Widać, że aktualnie ciąża jej służy. Antoni Królikowski opublikował zdjęcie swojej ciężarnej żony na Instagramie. Dodał także opis do zdjęcia, w którym bardzo uroczo nazwał Joannę i swojego synka. „My sweet Valentines” – brzmi podpis, czyli „Moje słodkie Walentynki”. Aktor dodał także dwie emotki serduszek i króliczków, a także hasztagi z imieniem swojej żony oraz synka, który niebawem przyjdzie na świat. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Antoni Królikowski (@antek.krolikowski) Zachwyceni Internauci Pod postem pojawiło się wiele pochlebnych komentarzy w kierunku przyszłej mamy. Oto niektóre z nich: „Piękna, naturalna, aż miło się patrzy”; „Piękna kobieta i przyszła mama”; „Najpiękniejszy widok, przyszła mama, naturalnie”; „Asia jaki słodziak”; „Piękna kobieta”. My również uważamy, że Joanna Opozda wygląda naprawdę pięknie! Zobacz także : Agnieszka Kaczorowska posłała 2,5-letnią córkę do przedszkola. Jak sobie radzi? Weronika Marczuk opowiedziała o minusach późnego macierzyństwa Jakub Rzeźniczak...
