Autorytety pedagogiczne mówią jasno: bicie dzieci jest złe. Zawsze!
Klapsy to przemoc - udowadnia to kolejne badanie naukowe. W sprawie przemocy wobec dzieci stanowisko zajęło też Polskie Towarzystwo Pedagogiczne. Jeśli jeszcze się wahasz, czy klapsy to coś złego – przeczytaj!
Nie milknie oburzenie po publikacji prof. UKSW dr hab. Zbigniewa Stawrowskiego w dodatku do dziennika "Rzeczpospolita", w którym filozof polityki przekonuje, że klapsy nie tylko nie są równoznaczne z biciem, ale też nie są nawet szkodliwe: "przeciwnie – (klaps) jest czynem wysokiej wartości wychowawczej i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę". Kiedy osoba wykształcona, podpierająca swój autorytet tytułami naukowymi i zawodem wykładowcy akademickiego, pisze takie rzeczy w ogólnopolskim dzienniku, uważanym za poważne opiniotwórcze medium, trudno milczeć.
Nic więc dziwnego, że głos zabrało także Polskie Towarzystwo Pedagogiczne. "Nie chcemy i nie możemy milczeć" – piszą pedagodzy w swoim oświadczeniu. - "Zabieramy głos, aby w przestrzeni publicznej nie pojawiały się zdania nieprawdziwe, bałamutne, wypaczające zasady wychowania i jawnie nawołujące do krzywdzenia dzieci. Mamy obowiązek zaprotestować przeciwko łamaniu podstawowych pedagogicznych i etycznych zasad wychowania dzieci oraz budowania ładu społecznego".
W stanowisku PTP w sprawie przemocy wobec dzieci czytamy m.in. "Żadne badania nie dowodzą pozytywnego wpływu bicia na rozwój dzieci, a artykuł prof. Zbigniewa Stawrowskiego nawołuje do łamania prawa. (...) Wszelkie formy przemocy fizycznej i psychicznej wobec dzieci powodują szkody w rozwoju fizycznym, emocjonalnym i społecznym dziecka, zaburzają jego zdolności uczenia się, ograniczają pamięć i koncentracje, przyczyniają się do zwiększenia zachowań agresywnych, są antywychowawcze".
"Z zażenowaniem odczytujemy nieprawdziwe, naiwne, powierzchowne, niegodne profesora uniwersyteckiego argumenty przedstawione przez Autora artykułu – piszą pedagodzy w swoim oświadczeniu. - "Pan Profesor nie zadał sobie trudu przeprowadzenia podstawowej kwerendy, która pokazałaby mu ogrom badań psychologicznych, pedagogicznych, prawnych, medycznych, historycznych prowadzonych przez międzynarodowe i polskie ośrodki naukowe zajmujące się związkami między przemocą, w tym także klapsami (ang. spank) a rozwojem mózgu dziecka, wpływem przemocy na funkcje poznawcze dziecka, na jego zachowanie, na biografie edukacyjne i życiowe dzieci oraz ich przyszłych dzieci. Żadne, powtarzamy żadne badania nie dowodzą pozytywnego wpływu przemocy, bicia, naruszania nietykalności cielesnej dzieci na ich rozwój".
Zasmuca fakt, że publikacja "Rzeczpospolitej" podzieliła komentatorów na dwie grupy – z jednej strony mamy osoby oburzone argumentacją prof. Stawrowskiego, z drugiej... zwolenników dawania klapsów. A tych – jak się okazuje – nie brakuje nawet wśród naszych czytelniczek, czego dowodem była gorąca dyskusja pod artykułem na naszym profilu na Facebooku.
To nadal dziwi, mimo że nie powinno, bo badania opinii publicznej nie pozostawiają złudzeń: w 2011 roku 85 proc. Polaków uważało, że klapsy są dopuszczalną metodą wychowawczą, a w tym roku 58 proc. rodziców uznało, że są sytuacje, w których należy dać dzieciom klapsa - mniej niż w 2011 roku, ale wciąż większość.
Zwolennicy klapsów uważają, że współczesne metody wychowania są nieskuteczne i prawie zawsze wyciągają argument "bezstresowego wychowywania". Bezstresowe, czyli bez przemocy? Dziecko może robić, co chce, bez żadnych konsekwencji? Bić rówieśników, tyranizować dorosłych? Tak widzą to internauci, którzy zgadzają się z prof. Stawrowskim. Nie mają racji. Wychowanie bez klapsów nie oznacza braku granic. Klaps jest zawsze sygnałem, że przemoc fizyczna jest w porządku. Jeśli jesteś silniejszy, możesz uderzyć słabszego. To tego uczymy dzieci, bijąc je. Pokazujemy im też, że nie radzimy sobie jako rodzice. Uciekamy się do używania siły, bo nie potrafimy nic więcej. Nie znamy lepszych sposobów.
Bicie dzieci jest złe. Zawsze. Istnieje wiele badań mówiących o długotrwałym wpływie bicia na psychikę dziecka. Dla tych z was, którzy uważają, że rację ma prof. Stawrowski, twierdzący, że klaps nie jest biciem, mamy wiadomość: to nieprawda. I mamy na to dowody. Naukowe. W tym roku opublikowano wyniki trwającego 50 lat (!) badania przeprowadzonego przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych wśród ponad 160 tys. dzieci, które dostawały klapsy. Nie bito ich pasem ani innymi przedmiotami, nie były ofiarami żadnej innej formy przemocy fizycznej, dostawały wyłącznie klapsy. Zdaniem badaczy jest to obecnie najbardziej dokładna naukowa analiza konsekwencji dawania klapsów.
Wnioski są jednoznaczne: im częściej dzieci dostają klapsy, tym bardziej są skłonne do przeciwstawiania się rodzicom i do aspołecznych zachowań, przejawów agresji, problemów z odróżnianiem dobra od zła, a w dorosłości częściej mają problemy ze zdrowiem psychicznym. Dorośli, którzy dostawali klapsy w dzieciństwie, częściej stosują taką formę kary w stosunku do własnych dzieci, co potwierdza tezę, że zachowania przemocowe są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Czy naprawdę potrzebujemy więcej dowodów na to, że klaps jest złą metodą wychowawczą? Że wyrządza dziecku krzywdę, którą będzie odczuwać przez całe życie i którą – za naszą sprawą – będą odczuwać inni ludzie wchodzący z kontakt z naszym dzieckiem? Jeśli to nie wystarczy, pozostaje prawo. Dając klapsy, łamiesz prawo. Tu nie ma miejsca na dyskusję.
Zobacz też:
- Jak zdyscyplinować dziecko bez klapsa? Są na to sposoby!
- Bicie dzieci? Wiele z nas to przeżyło
- Porozumienie bez przemocy, czyli o wychowaniu bez awantur