Znachor cieszył się ogromnym poważaniem i był traktowany przez miejscową ludność jak guru. Ludzie przyjeżdżali do niego w nadziei po zdrowie i płacili za pseudolekarskie porady. Z jego usług skorzystało blisko 60 osób. Nie miało znaczenia, że mężczyzna nie posiadał uprawnień do wydawania porad lekarskich.

Reklama

Zakazał korzystania z pomocy lekarskiej

Rozpoznawał schorzenia, diagnozował je i ustalał ich sposób leczenia. Wykorzystywał do tego różdżki, substancje określane przez siebie jako pierwiastki, zalecał stosowanie suszu roślinnego i preparowanych przez siebie maści. Wykorzystywał przy tym wiarę "pacjentów" w posiadane przez niego właściwości nadprzyrodzone. Dopiero tragedia malutkiego dziecka przerwała jego praktyki.

Rodzice Magdy szukali pomocy na alergię pokarmową córeczki i tak trafili do Marka H. Ten zalecił karmić dziecko wyłącznie kozim mlekiem i rozwodnioną kaszką. Zakazał rodzicom korzystania z profesjonalnej opieki lekarskiej i kontaktów z członkami rodziny. Dziewczynka zmarła w kwietniu 2014 roku.

Maleństwo wyglądało jak ofiara obozu w Auschwitz

Dziewczynka była tak skrajnie wychudzona i odwodniona, że według relacji świadków miała przypominać wyglądem ofiarę obozu w Auschwitz. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było całkowite zaniedbanie i niedożywienie maleństwa. Rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.

3,5 roku więzienia

Uzdrowiciel został oskarżony o "sprawstwo kierownicze", ponieważ to jego pseudolekarskie porady miały doprowadzić do śmierci dziewczynki. Odpowiadał za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i w konsekwencji jego zgon oraz za świadczenie usług medycznych bez uprawnień. Mężczyźnie groziło do 5 lat więzienia.

Zobacz także

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu rozpatrywał apelację od wyroku sądu rejonowego i podtrzymał jego wyrok. Skazał znachora na 3,5 roku więzienia, karę grzywny w wysokości 8 tys. zł i przepadek blisko 62 tys. złotych uzyskanych z tytułu jego znachorskich praktyk. Skazany pozostanie w więzieniu jeszcze trzy lata, ponieważ sąd na poczet kary zaliczył dotychczasową odsiadkę. Adwokat znachora Marka H. nie wyklucza kasacji.

Rodzice przyczynili się do śmierci dziecka

Wyroki w tej sprawie usłyszeli także rodzice dziecka. Trzy lata temu sąd uznał, że rodzice przyczynili się do śmierci dziecka powierzając leczenie znachorowi. Sąd nakazał im wpłacić 26 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej i poddać się psychoterapii. Rodzice dziecka mieli też przez dwa lata opiekować się osobami starszymi w wymiarze 40 godzin miesięcznie.

Śmierć dziewczynki pokazała, ile warte są porady lekarskie ludzi nieposiadających do tego odpowiedniego wykształcenia. Ta historia powinna być przestrogą dla rodziców, a właściwie każdego człowieka, który chce się leczyć niekonwencjonalnymi metodami. W tym dramacie przerażające jest to, że śmierć dziewczynki dla wielu ludzi nie jest wystarczającym dowodem na "hochsztaplerstwo" porad domorosłych uzdrowicieli. Podczas procesu na sali sądowej oskarżonemu towarzyszyła kilkudziesięcioosobowa grupa ludzi, twierdzących, że znachor nie jest winny śmierci dziecka i że sami zawdzięczają mu odzyskanie zdrowia swojego oraz swoich dzieci.

A wy jak oceniacie postawę rodziców leczących córeczkę u znachora? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach.

Źródło: Gazeta Krakowska, GazetaPrawna.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama