Reklama

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o śmierci ciężarnej pacjentki. Kobieta była w 22. tygodniu ciąży. Lekarze czekali z interwencją, aż nastąpi obumarcie płodu. Płód obumarł, jednak zmarła również ciężarna pacjentka. Całe zajście nagłośniła 29.10.2021 r. pełnomocniczka rodziny. Aktualnie sprawą zajmuje się prokuratura – Prokuratura Regionalna w Katowicach prowadzi śledztwo.

Reklama

W programie „Uwaga!” TVN matka zmarłej ujawniła treść ostatnich wiadomości od swojej córki. Wynika z nich, że 30-letnia Izabela sygnalizowała, że lekarze nie mogą przeprowadzić aborcji z powodu zeszłorocznego wyroku TK.

30-latka obawiała się pobytu w szpitalu

Lekarze uprzedzili kobietę, że ciąża jest obarczona ryzykiem z powodu możliwych wad dziecka, jednak mimo to ciężarna zdecydowała się urodzić. W programie „Uwaga!” TVN matka zmarłej kobiety opowiedziała między innymi o okolicznościach, w jakich jej córka trafiła do szpitala.

„Wnuczka przewróciła się podczas zabawy i rozbiła nos. Był duży krwotok. Córka pojechała z nią do szpitala do Bielska-Białej. Jak wracała ze szpitala, zadzwoniła i powiedziała, że chyba odeszły jej wody, pewnie ze stresu. Dostała skierowanie do szpitala w Pszczynie”.

Kobieta po odejściu wód płodowych pojechała kolejnego dnia do szpitala. Z relacji jej mamy wynika, że 30-latka bardzo się tego obawiała.

Dramatyczne SMS-y córki ze szpitala

30-letnia Izabela pisała ze szpitala wiadomości do swojej mamy. „Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć” – brzmiała treść jednego z SMS-ów.

W kolejnych wiadomościach kobieta również opisywała swoje obawy: „Dali kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam. Dobrze, że termometr wzięłam, bo nikt nie mierzy. Miałam 39.9 (stopni – przyp. red.)”.

Pacjentka sygnalizowała, że boi się o życie

Mama zmarłej kobiety, pani Barbara, wyznała także, że jej córka dosłownie bała się o swoje życie. Z relacji matki 30-latki wynika również, że rodzina starała się zaalarmować lekarzy o pogarszającym się stanie Izabeli, ponieważ ona sama nie miała już siły tego zrobić. Zdaniem bliskich zmarłej kobiety – lekarze przyjęli bierną postawę, czekając, aż dojdzie do obumarcia płodu.

Dopiero w momencie, gdy USG wykazało śmierć płodu – personel szpitala zdecydował się wykonać cesarskie cięcie. Niestety, zbyt późno. Ciężarna kobieta miała sepsę i nie udało się jej już uratować. Pani Barbara w rozmowie z „Uwagą!”, płacząc, pytała z niedowierzaniem, jak taka sytuacja mogła mieć miejsce w szpitalu.

„Nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że to nieprawda. Jak mogło spotkać ją takie coś w szpitalu? Przecież poszła tam po pomoc. (...) Nigdy się z tym nie pogodzę, że jej już nie ma. Wydaje mi się, że to sen, z którego się obudzę, a ona do mnie przyjdzie. Wolałabym swoje życie za nią oddać. Nie wiem, jak to dalej przeżyję” – wyznała matka zmarłej.

Z relacji rodziny zmarłej kobiety wynika, że wyraźnie sygnalizowała ona, że boi się o swoje życie. Zdaniem najbliższych wiadomości, które wysyłała 30-latka, są dowodem na to, że w szpitalu doszło do przestępstwa.

„Przyszedł szwagier z informacją, że Iza nie żyje. Nie mogłem w to uwierzyć, ale po chwili ubrałem się i poszedłem na policję. Szwagier pytał mnie, skąd wiem, że doszło do przestępstwa. Odpowiedziałem, że po wiadomościach, które wysyłała mnie i mamie ze szpitala” – powiedział Michał, brat zmarłej.

Dziś w UWADZE! rozmowa z matką i bratem 30-letniej Izabeli, której śmierć wstrząsnęła Polską. Będąca w piątym miesiącu ciąży kobieta zmarła na sepsę w szpitalu. Pełnomocniczka rodziny zmarłej stwierdziła, że do śmierci 30-latki doszło, gdyż lekarze czekali, aż płód obumrze. pic.twitter.com/lb7UuyvE0i
— UWAGA! TVN (@UWAGATVN) November 3, 2021

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama