Rocznica ślubu to dla wielu par bardzo ważny dzień. Szczególnie te pierwsze rocznice starają się celebrować bardzo uroczyście, niektórzy mają nawet swoje rocznicowe zwyczaje. Są tacy, którym udaje się te tradycje pielęgnować i podtrzymywać przez całe życie. Dla innych rocznica powszednieje i staje się dniem jak każdy inny. Są też rodzice noworodków... którzy zapominają o rocznicy, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedzą, jaki jest dzień i na jakiej znajdują się planecie.

Reklama

Najważniejszy dzień w życiu

Nowożeńcom często się wydaje, że o rocznicy nigdy nie zapomną, wszakże dla wielu osób ślub to właśnie najważniejszy dzień w życiu. Jednak pamięć lubi płatać psikusy – przekonał się o tym Szymon Hołownia. Polityk w połowie stycznia został po raz drugi tatą i w ferworze noworodkowego zamieszania przyznał, że zapomniał o rocznicy ślubu. Co na to jego żona? Okazuje się, że i ona zupełnie o niej zapomniała. Co zabawniejsze, jeszcze przed narodzinami córeczki oboje byli przekonani, że nie zapomną: „Pamiętaliśmy jeszcze przed porodem Eli, że mamy pamiętać, ale teraz jesteśmy zakręceni jak butelka ze smoczkiem na najprostszym celu: PRZEŻYĆ!” – napisał na Instagramie i Facebooku polityk. O tym, że para obchodzi rocznicę, przypominały dopiero wiadomości z życzeniami od najbliższych.

Szymon Hołownia w uroczy sposób postanowił uczcić ten dzień w mediach społecznościowych. Powrócił myślami do dnia ślubu, zdradzając kilka szczegółów: „To był naprawdę fajny ślub. Bardzo nasz. Cywilny – tydzień wcześniej w Warszawie w towarzystwie tylko czworga świadków, kościelny właśnie w Rzymie – i tylko dziesiątka najbliższych z nami. I msza rano, a więc ślubny nie obiad, nie kolacja, a w zasadzie brunch, w fantastycznym miejscu, którego atmosferę i smaki pamiętamy do dzisiaj. No a później – w miasto! Mój ojciec z Marcinem Prokopem byli królami wieczoru…” – napisał.

W dalszej części dodał, że ostatnie 6 lat przyniosło mu mnóstwo radości, trochę łez i zaskakująco mało kłótni: „Takie tam kłótnie, kłótenki raczej – to oczywiście głównie dzięki temu, że od razu ustaliliśmy sobie, że decyduje stopień – Ula jest kapitanem, ja szeregowym, więc – baczność!” – zażartował.

Na koniec odniósł się do tego, jak wygląda obecnie ich życie, i że może jednak uda się uczcić szóstą rocznicę małym toastem: „To wspólne odkrywanie tego, co za kolejnymi zakrętami, miłość, przyjaźń, partnerstwo, dwa psy, dom, i wieczory takie, jak dziś, gdzie jedna dziewczynka skacze nam po głowach, bo choć już czas na czytanie "Amelii Bedelii", właśnie chowa się w szafie, druga wybudza się co pół godziny, bo chyba boli ją brzuszek, psy jeszcze nienakarmione, butelki w kolejce do wyparzacza, a jeszcze pralka, zmywarka, segregacja śmieci… Ale mam nadzieję, że mimo to za jakąś godzinę znajdziemy chwilę i siłę, żeby usiąść na chwilę, wypić mini toast i uśmiechnąć się do zdjęć, do tego co przed nami. Podziękować za przygodę życia” – zakończył Szymon Hołownia.

Zobacz także


Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama