Ta dziewczynka postanowiła, że się urodzi i nie będzie wegetować. Według lekarzy to cud
Kiedy Marleigh Salter w 19. tygodniu ciąży odeszły wody i trafiła do szpitala – lekarze nie dawali dziecku wielu szans. Mimo wszystko kobieta i jej mąż nie podjęli decyzji o aborcji. Postanowili, że o swoim życiu zdecyduje… samo maleństwo. Wtedy akcja porodowa się zatrzymała.
Mimo że stan zdrowia matki i dziecka udało się ustabilizować, lekarze nie wierzyli, że ta historia skończy się dobrze.
Lekarze: trzeba przerwać ciążę
Marleigh usłyszała od lekarzy, że najrozsądniej będzie przerwać ciążę. Sądzili, że nawet jeśli dziecko przeżyje, to grozi mu porażenie mózgowe i niepełnosprawność. Ostrzegali też matkę, że może się okazać, że skaże dziecko na wegetację…
Kiedy sześć tygodni potem Marleigh urodziła przez cesarskie cięcie, okazało się, że dziecko ma zdeformowaną nóżkę. Jeszcze zanim mama i tata zobaczyli córeczkę, pielęgniarka ostrzegła ich, że palce u nogi dziecka są zrośnięte.
„Mi to wcale nie przeszkadzało – podkreśla Marleigh Salter – Najważniejsze, że przeżyła”.
Pasmo owodniowe przecięło tkankę do kości
Dziewczynka w dniu narodzin ważyła 774 gramy. Zrośnięte paluszki okazały się wadą rozwojową zwaną syndaktylią. Zdiagnozowano również u niej zespół pasm owodniowych (pasma worka owodniowego, który pęknie zbyt wcześnie, oplątują płód, uniemożliwiając prawidłowy przepływ krwi i składników odżywczych). Jedno z takich pasm owodniowych oplotło nóżkę dziewczynki pod kolanem – z taką siłą, że przecięło tkankę mięśniową aż do kości. „Nóżka zrobiła się szara – mówi Marleigh. – Lekarze powiedzieli, że pewnego dnia po prostu odpadnie”.
Sepsa, amputacja i… zwycięstwo
Jakby na przekór wszystkim pesymistycznym diagnozom – dziewczynka z każdym dniem była coraz silniejsza. Niestety, w 16. tygodniu życia wróciła do szpitala z ciężką postacią sepsy. Chora nóżka dziewczynki miała ciemnofioletowy kolor. Niezwłocznie podjęto decyzję o amputacji. Czy to sprawiło, że maleństwo przestało o siebie walczyć? Skądże! Miesiąc po operacji dziewczynka już raczkowała. A kiedy dostała pierwszą protezę – pokazała, jak bardzo pełna jest życia i energii.
Dziś dziewczynka ma 3 lata. Za nią operacja zrośniętych paluszków. Co kilka miesięcy dostaje nową, bardziej dopasowaną protezę, bo rośnie jak na drożdżach. Jej mama nie wyobraża sobie, co by było, gdyby posłuchała lekarzy… Ich czarny scenariusz zupełnie się nie sprawdził. W trzecie urodziny córeczki napisała na Instagramie:
„Jesteś po prostu niesamowita. Wszystko to, przez co przeszłaś w ciągu tych 3 lat, pokazuje, jak bardzo jesteś niesamowita, że jesteś po to, by dokonywać niesamowitych rzeczy. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak rośniesz jeszcze bardziej i pokonujesz wszystkie przeciwności”.
Źródło: IG/marleigh_salter
Piszemy też o: