Łódzki magistrat uroczyście ogłosił, że udało się wygasić Dom Dziecka nr 8 w Łodzi. Władze miasta musiały zdecydować się na ten krok, gdyż nie było w nim już dzieci. Jak to możliwe?

Reklama

Dom dziecka to nie dom

Kiedy półtora toku temu Piotr Rydzewski obejmował stanowisko dyrektora łódzkiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, zapowiadał duże zmiany. Deklarował, że skupi się na likwidowaniu dużych domów dziecka. Pierwszy z nich właśnie został zamknięty, a pusty już budynek przy ul. Zuchów zaprezentowano dziennikarzom. Mogli się oni przekonać na własne oczy, jak bardzo to miejsce różniło się od warunków domowych. Jak wyjaśnia Rydzewski, w ciągu kilkunastu miesięcy udało się znaleźć wszystkim dzieciom pozainstytucjonalną pieczę zastępczą. Większość dzieci wróciła do swoich rodziców albo innych krewnych. Resztę udało się umieścić w niespokrewnionych rodzinach zastępczych. To ogromny sukces pracowników MOPS, którzy dokładają wszelkich starań, aby jak najwięcej dzieci mogło opuścić dom dziecka. Najbardziej cieszy, że większość dzieci wróciła do swoich rodziców lub krewnych. Do jednej z mam wróciła aż szóstka jej dzieci. Kobieta miała kłopot z alkoholem, ale dzielnie walczyła, żeby się z tym uporać. MOPS pomógł wyposażyć jej mieszkanie. Z kolei troje dzieci zamieszkało ze swoim dziadkiem. Wcześniej odwiedzał wnuki w placówce, a tam słyszał, że nie może zostać rodziną zastępczą, bo jest za stary (ma 63 lata). Dzięki pomocy pracowników MOPS-u odzyskał dzieci. Sąd nie miał wątpliwości, że nadaje się na opiekuna. Mężczyzna mógł także liczyć na pomoc, w przygotowaniu mieszkania dla dzieci. Jeden chłopiec zamieszkał z dorosłą siostrą, która jest dla niego rodziną zastępczą, a na opiekę nad jednym z wychowanków zdecydował się pracownik domu dziecka.

Władze Łodzi zdecydowały także, aby niemowlęta porzucane przez rodziców po urodzeniu, np. pozostawiane w szpitalu, nie były kierowane do domów dziecka. W ciągu 1,5 roku 49 takich niemowląt trafiło do wyspecjalizowanego ośrodka preadopcyjnego Tuli Luli, w którym stwarzane są dla nich warunki podobne do tych, jakie miałby w domu lub rodzin zastępczych.

Bez domów dziecka

Łódź chce być miastem bez domów dziecka z małymi dziećmi. Dlatego Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej prowadzi intensywną akcję promującą rodzicielstwo zastępcze - „Rodzina jest dla dzieci”. Jak wyjaśniają koordynatorzy akcji, rodzicielstwo zastępcze to nie jest adopcja. Jest to natomiast czasowa forma pomocy dziecku, a bardzo często także jego rodzinie biologicznej, która znalazła się w kryzysowej sytuacji. Opiekunowie muszą liczyć się z tym, że dziecko nie jest im przyznane raz na zawsze i że może ono wrócić do swojej prawdziwej rodziny, jeśli uda jej się pokonać życiowe trudności.

Zobacz także: Adopcja: Jak się do niej przygotować?

Zobacz także

To dopiero początek zmian

Rydzewski od początku podkreślał, że jego priorytetem jest dobro dzieci. I jak pokazuje przykład z Łodzi, większość rodziców chce walczyć o swoje dzieci. Wiele rodzin potrzebuje po prostu pomocy, by uporać się z kłopotami i przeciwnościami. Pracownicy łódzkiego MOPS-u aktywnie szukają kandydatów na rodziców zastępczych i prowadzą dla nich kursy. Pracują też z rodzicami dzieci, które są w domach dziecka. Stworzono nowe procedury, zmniejszono zbędną biurokrację, dużo rzeczy można załatwić za pośrednictwem Internetu.

Wiceprezydent Adam Wieczorek podkreśla, że przed startem „Rodzina jest dla dzieci” wszystkie miejsca w domach dziecka były zajęte, obecnie jest już 57 wolnych miejsc. W Łodzi aktualnie funkcjonuje 1 tys. rodzin zastępczych, w których przebywa 1,4 tys. dzieci. I będzie więcej! Każdego roku planowane są szkolenia dla 80 nowych rodzin zastępczych. To szansa, że rocznie kolejnych 100 dzieci będzie mogło dorastać w rodzinach zamiast w domach dziecka. W sumie władze zakładają stworzenie do 2021 roku ponad 300 nowych rodzin zastępczych. Dzięki temu wszyscy podopieczni mogliby zamieszkać z rodzinami. Zachowane zostałyby domy dziecka tylko w formie pogotowia opiekuńczego oraz placówki dla dzieci z różnymi dysfunkcjami, dla których rodzina zastępcza nie jest rozwiązaniem.

Źródło: interia.pl, wyborcza.pl, uml.lodz.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama