„Wyjechaliśmy na ferie mimo kwarantanny. Moje dziecko musi w końcu wypocząć!” [LIST DO REDAKCJI]
Piszę ten list, ponieważ jestem pewna, że spora liczba mam mnie poprze. Tak, wyjechaliśmy na ferie mimo kwarantanny, którą sanepid nałożył mojemu dziecku. Po prostu uznaliśmy, że nie będziemy kolejny raz rezygnować z odpoczynku ani wpłaconej zaliczki. Głównie ze względu na córkę, której chcieliśmy pokazać góry. Było super, ale...
- redakcja mamotoja.pl
Po kolei. Wiem, że groził nam mandat 500 zł albo kara w wysokości do 30 tys. zł. Sprawdzałam w internecie, ale nie zagłębiałam się w to, żeby się nie denerwować. Uznałam, że w razie czego przyjmiemy mandat i po krzyku… Licząc po cichu, że wcale nie będzie to konieczne.
To jak z segregowaniem śmieci
Cała ta pandemia od początku mi się nie podoba. Zwłaszcza jeśli chodzi o ograniczenia. Pamiętacie pierwszy narodowy lockdown? Siedzieliśmy wtedy w domu, byłam przerażona. Potem zakazy normalnego obchodzenia świąt… Jakby groziło nam wszystkim nie wiadomo co. Czułam się tak, jakby faktycznie wszystko zależało od tego, czy ja i moja rodzina zostaniemy w domu: liczba nowych zakażeń, liczba zajętych łóżek, respiratorów, zgonów…
A to jest przecież jak z segregowaniem śmieci. Wmawia się nam, że to od nas zależy, czy nasza planeta zginie, czy nie – podczas gdy odpowiedzialność za stan środowiska ponoszą ogromne koncerny. Moja koleżanka nie lata samolotami, „bo to nieekologiczne”. Do Kaśki nie dociera, że samolot bez niej poleci tak samo…
W każdym razie postanowiliśmy zaplanować zimowy wypoczynek na nartach. Nie samolotem, a własnym samochodem, w połowie stycznia, kierunek: Zakopane.
Kwarantanna, kwarantanna, pokój, kuchnia, kibel, wanna
Jesteśmy z mężem zaszczepieni, córka nie. Julka ma 8 lat i panicznie boi się igieł. Kiedy w tamtym roku mąż mimo szczepionki zachorował na Covid – oznajmiła nam, że nie zamierza się szczepić, bo sami widzimy, że to nie działa. W dodatku mąż przeszedł Covid bardzo lekko, właściwie nic mu nie było. Tyle że ten test wyszedł pozytywny. Tak, mam świadomość, że może gdyby nie szczepionka, mogło być gorzej. W tym samym czasie koleżanka z pracy została wdową z dwójką dzieci – jej niezaszczepiony mąż po tygodniu w szpitalu umarł na deltę…
W każdym razie przez cały czas stosowaliśmy się do wszelkich ograniczeń. Nie pojechaliśmy na groby 1 listopada, kiedy nie było wolno. Nie poszliśmy na sylwestra, Wielkanoc spędzaliśmy we troje… A w tym roku córka od początku szkolnego roku 3 razy była na kwarantannie. Jak to ona mówi: „Kwarantanna, kwarantanna, pokój, kuchnia, kibel, wanna”… Za każdym razem żadne z nas nie miało objawów, więc nawet nie robiliśmy testów. Siedzieliśmy z nią na zmianę w domu, odliczając dni do końca „więzienia” i do… wyjazdu w góry.
Nigdy nie złamałam żadnych przepisów
Z jednej strony trochę się bałam, że tuż przed wyjazdem znów przyjdzie do nas SMS o kwarantannie… Z drugiej strony myślałam sobie: „do trzech razy sztuka”, czwarty raz już jej nie wyślą… No i wysłali! Akurat robiłam listę rzeczy na wyjazd, kiedy zapikał telefon. Myślałam, że go roztrzaskam o podłogę. Porwałam listę i… przekazałam Julce i Tomkowi „radosną nowinę”. Wtedy było dla mnie jasne, że pozamiatane, że nici z wyjazdu…
Ale kiedy na drugi dzień rano piliśmy kawę, pojawiła się myśl, że może zaryzykować i po prostu wyjechać? Od tej chwili argumenty za tym, by jechać, mnożyły się. Po pierwsze: Julka musi odpocząć, zobaczyć wreszcie te góry. Po drugie: wszyscy czekaliśmy na te wspólne ferie tak długo. Po trzecie: wpłacona zaliczka. Jedynym argumentem, żeby nie jechać, była ta cholerna kwarantanna. Tak zapadła decyzja…
Nikt do nas nie zadzwonił sprawdzać, czy jesteśmy w domu, czy na Krupówkach. Julka przez 1 dzień miała gorączkę, ale skoro szybko przeszła (nie robiliśmy testu). Wróciliśmy z mnóstwem wspaniałych wspomnień i zdjęć.
Czy podjęłabym taką samą decyzję drugi raz? Tak. I trochę mnie to niepokoi… Nigdy nie złamałam żadnych przepisów, więc pewnie dlatego czasem nachodzą mnie wyrzuty sumienia. W gronie znajomych wolę o tym nie rozmawiać… Dlatego bardzo zależy mi, by ten list został opublikowany. Tak jak napisałam – wiem, że część z Was na pewno mnie poprze. Jestem też gotowa na słowa krytyki – potraktuję je jak pokutę i ten lekki „moralniak” może przestanie tak wracać.
Karolina
Jako redakcja „Mamo, to Ja” uważamy łamanie przepisów kwarantanny za skrajnie nieodpowiedzialne i nieetyczne. Przede wszystkim jeśli chodzi o sytuację epidemiczną, ale i uczciwość wobec wszystkich tych, którzy przestrzegają przepisów nawet kiedy wiąże się to wyrzeczeniami.
Zobacz także: