Dramatyczna sytuacja szpitali
„Niestety, musieliśmy ograniczyć przyjmowanie pacjentów w ten weekend, czyli od soboty od godziny trzynastej do poniedziałku do godziny ósmej rano. Powodem jest brak personelu” – powiedziała dla TVN24 Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka prasowa Szpitali Pomorskich.
Chorych dzieci jest coraz więcej, jednak te, które przechodziły koronawirusa już jakiś czas temu – nadal borykają się z powikłaniami po chorobie.
„PIMS występuje najczęściej dwa do czterech tygodni po ostrej fazie zakażenia, także teraz będą nam się spotykać dzieci z piątej fali z dziećmi, które mają z powikłania, a chorowały w czwartej fali” – informuje dr Lidia Stopyra, ordynatorka Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie.
Coraz więcej osób pod respiratorami
„W ubiegłym tygodniu dwoje dzieci przekazaliśmy do oddziału intensywnej terapii, także bądźmy ostrożni ze stwierdzeniem, że jest tak bardzo łagodnie” – zauważa dr Lidia Stopyra.
Dzieci chore, a rodzice niezaszczepieni
„Czasami obecność osoby towarzyszącej przedłuża izolację, bo dziecko już kończy izolację, ale matka jeszcze nie, więc musimy czekać, aż oboje skończą izolację, bo nikt ich nie weźmie. To jest dla mnie rzecz niezrozumiała, że hematolodzy nie byli w stanie wyegzekwować, żeby ci rodzice zostali zaszczepieni” – wyjaśnił dr hab. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Fakt, że rodzic dziecka jest niezaszczepiony, powoduje wiele komplikacji. Lekarze więc apelują o to, by przyjmowali oni szczepionkę przeciw COVID-19.
„Jeżeli rodzic choruje, to też nie ma kto z dzieckiem przyjechać na leczenie. Apel o to, aby rodzice się szczepili” – tłumaczy prof. Anna Raciborska, kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej dla Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Źródło: tvn24.pl
Zobacz także: