Reklama

Nikogo nie dziwi, gdy kobiety przejmują zawody wydawałoby się typowo męskie. Ale mężczyzna jako położny odbierający poród?
Wojciech Szymiczek na swojej uczelni był pierwszym od 10 lat mężczyzną, który zdecydował się na studia na wydziale położnictwa. To był dla niego szok. Dla wykładowców też, bo myśleli, że w ten sposób chce uciec przed wojskiem. Trudno im było sobie wyobrazić, że mężczyzna chce być położnym i odbierać porody.

Reklama

Mężczyzna położnym?

Na studiach jego wykładowcy myśleli, że poszedł na położnictwo, żeby uciec przed wojskiem. On z kolei był zszokowany tym, że jest w Opolu pierwszym mężczyzną od dziesięciu lat, który podjął się nauki tego zawodu.
Gdy zaczął pracować, kobiety wracały się do niego "panie doktorze" i czasami nie wiedziały, jak się zachowywać. Część była skrępowana. Widok młodego mężczyzny na sali porodowej nie zawsze wzbudzał zaufanie.
Kiedy jego koleżanek trafiło na oddział w czasie jego dyżuru, prosił koleżankę-położną, żeby się nimi zajęła. Czuł się skrępowany.

Jak nawiązać kontakt: pacjentka–położny

Zwykle rozmowę z pacjentkami zaczyna rozmowę od błahostek, żeby zdobyć zaufanie. - Najlepszy sposób na dotarcie do drugiego człowieka to po prostu bycie miłym i pomocnym. Jeżeli pacjentka widzi, że chcemy pomóc, to ona wtedy też się bardziej otwiera - opowiada.
Lubi nocne dyżury w szpitalu, kiedy na oddziale jest spokojniej i można dłużej porozmawiać.
Zobacz także: Poród - zaskakujące fakty

Pierwsze porody

– Utkwił mi w pamięci pierwszy poród, który tylko słyszałem. Byłem tak przerażony, że chciałem uciec – opowiada. Gdy jednak sam już miał odbierać poród, stanął na wysokości zadania, choć kobieta rodziła przez 21 godzin. Dziecko urodziło się zdrowe. Nie zawsze jednak tak jest.
– Zwykle położnictwo kojarzy się z witaniem życia, pomaganiem w przyjściu na świat. Czasami są sytuacje, gdy już na początku trzeba pożegnać to życie, najbardziej boli to, że żegnamy malutkie dzieci – mówi.

Reklama

Kontakty z tatusiami

Bywają różne. Zdarza się, że tatusiowie nie chcą uczestniczyć w porodzie, za to chcą tego mamy. Bywa więc tak, że kobieta rodzi, a mężczyzna siedzi obok i przegląda w telefonie strony internetowe.
– To dziwna, krępująca także dla mnie sytuacja, bo na przykład proponuję mężczyźnie, że pokażę, jak masować panią przy porodzie, a on odpowiada, że nie chce. Ja masowałem mu żonę, a on dalej grał na telefonie – opowiada Szymiczek.
Kobiety, które widzą, jak zajmuje się dziećmi, często stawiają go swoim partnerom za wzór: "Widzisz, pan umie, to ty też się nauczysz". Stara się angażować ojców w opiekę nad dziećmi, np. do kąpieli. Mówi, że to nic trudnego, że potrzebna jest tylko praktyka. Podobnie motywuje też kobiety do zajęcia się dzieckiem.
Lubi swoją pracę, ale... twierdzi jednak, że mężczyzna musi być odważny, żeby być położnikiem.
(Źródło: Gazeta Wyborcza, Anna Pawlak)
Zobacz także: Czy warto rodzić z położną?
Czy chciałabyś, żeby twój poród odbierał położny? Czy to tylko zawód zarezerwowany dla kobiety? Czekamy na komentarze!

Reklama
Reklama
Reklama