Gdy miłość kwitła i z dnia na dzień poznawaliśmy się z partnerem coraz lepiej, podjęliśmy wspólną i przemyślaną decyzję dotyczącą posiadania dzieci. W naszym związku wiele się działo i dobrego, i burzliwego. Ja (jak to kobieta) od dawna pragnęłam dziecka, ale nie naciskałam. Przez długi czas był to temat tabu.
Polecamy: Późne rodzicielstwo - moda czy konieczność?

Reklama

Starania o dziecko

Wreszcie po wielu kłótniach i trudnych kompromisach podjęliśmy decyzję, że chcemy mieć dzidziusia. Rozpoczęły się starania o dziecko. Długo by pisać, jaką ciężką i mozolną drogę przeszliśmy oboje, ale czego nie robi się w imię miłości. Nasze starania trwały rok, w głębi duszy obawiałam się, że z którymś z nas jest „coś nie tak”, ale bałam się pójść do lekarza. I tak staraliśmy się dalej...
Przeczytaj: Kiedy kobieta jest płodna

Nieregularne miesiączki

Pięknego zimowego dnia zdałam sobie sprawę z tego, że mój okres albo się spóźnia, albo bawi się ze mną w ciuciubabkę. Nie pomyślałam, że mogłabym być w ciąży. Jednak dla spokoju duszy kupiłam test ciążowy i okazało się, że wynik jest pozytywny. Nie mogłam w to uwierzyć. Cieszyłam się, a łzy płynęły mi po policzkach jak szalone. Od razu powiedziałam o ciąży partnerowi. Z decyzją, aby powiedzieć rodzinie, czekaliśmy aż do badania ginekologicznego, żeby nie zapeszyć.

Trudny poród

Ciąża upłynęła bez zarzutu, aż do 7. miesiąca, kiedy okazało się, że szyjka macicy się skróciła i mam rozwarcie. Całe szczęście, że dzidziuś wytrzymał do terminu. Musiałam się bardzo oszczędzać – praktycznie nie wychodziłam z łóżka. Akcja porodowa zaczęła się nagle. Znów pojawiły się komplikacje, przerażenie, łzy i ten okropny strach o dziecko... Okazało się, że bobas ułożył swoją główkę na barku i podczas porodu zaklinował się. Po wielu godzinach męczarni na sali porodowej trzymałam w objęciach naszego syna.

Plany na przyszłość

Poród co prawda był ciężki dla dzidziusia, miał ogromnego krwiaka na główce, wyglądało to strasznie, ale dziś nie widać po nim ani śladu. Teraz (już nie z partnerem, a z mężem) wychowujemy wspaniałego 15-miesięcznego synka i zaczynamy już myśleć o drugim bobasku. Bo przecież jednemu dziecku jest smutno. A my jako szczęśliwi rodzice staramy się uchylić nieba naszemu maluchowi. Dziś o złych wspomnieniach i długich staraniach o dziecko nawet nie rozmawiamy, złe chwile odeszły w zapomnienie, a my żyjemy przyszłością i oczywiście, nie dopuścimy do tego, aby nasz synek był jedynakiem. Marzy nam się córeczka, ale najważniejsze jest to, aby dziecko było zdrowe i szczęśliwe, a przede wszystkim kochane. Mamy w sobie tyle miłości, że moglibyśmy przekazać ją każdemu dziecku na świecie. O kolejne dziecko będziemy starać się aż do skutku.

Zobacz także

Praca nadesłana przez Annę Nawarę na konkurs: Udało się! Jesteśmy rodzicami!

Reklama

Polecamy: Czy jesteś gotowa na drugie dziecko? - test

Reklama
Reklama
Reklama