Witaminy w ciąży to dla wszystkich przyszłych mam bardzo ważny temat. Brać czy nie brać, a jeśli brać, to które. Czego najbardziej brakuje przyszłym mamom, a na co powinny uważać opowiada dr n. med. Marzena Jurczak-Czaplicka*.

Reklama

Czy kobieta w ciąży rzeczywiście musi łykać witaminy i minerały?

Powinna to robić, bo niektórych składników nie dostarczy sobie w odpowiedniej ilości, a w ciąży zapotrzebowanie na nie jest większe. I o ile poza ciążą niedobór nie powoduje problemów, to może do nich prowadzić, kiedy kobieta spodziewa się dziecka.

Jakich witamin może brakować polskim ciężarnym?

Uważa się, że w Polsce jest niski poziom kwasu foliowego. W części krajów europejskich, np. w Wielkiej Brytanii, wzbogaca się w ten składnik żywność. U nas się tego nie praktykuje, więc dawka profilaktyczna powinna być przyjmowana nawet do trzech cykli menstruacyjnych przed planowaną ciążą.

A jeśli kobieta zaczyna łykać kwas foliowy dopiero w ciąży?

Na szczęście w większości przypadków nic w związku z tym się nie dzieje. Kwas foliowy jest potrzebny, by m.in. zmniejszyć ryzyko wystąpienia wad cewy nerwowej. Ponieważ nie są one częste, jeśli kobieta nie przyjmowała go przed ciążą, nie znaczy, że będzie miała dziecko z rozszczepem kręgosłupa czy mózgu. Ale bezpieczniej jest uzupełniać go jak najwcześniej. Jeśli mamy dodatni wynik testu ciążowego w 4–5. tygodniu ciąży, warto od razu włączyć kwas foliowy.

Czy jest potrzebny aż do samego porodu?

Tak. Na dalszym etapie ciąży kwas foliowy współdziała przy tworzeniu krwinek czerwonych razem z żelazem i witaminą B12. Nie można go przedawkować w ilości, w jakiej zaleca się go kobietom w ciąży, jego nadmiar jest wydalany z moczem.

Zobacz także

Jakich witamin i minerałów poza kwasem foliowym potrzebuje jeszcze ciężarna?

Jodu, i to już w pierwszym trymestrze, ze względu na rozwijającą się tarczycę płodu i intensywniej pracującą tarczycę mamy. Uzupełniać trzeba też żelazo. Jeżeli na początku ciąży nie ma niedokrwistości, to należy to robić w II i III trymestrze – wtedy rośnie macica, masa łożyska, płodu, a wraz z nimi wyraźnie zwiększa się zapotrzebowanie na żelazo. W okresie zimowym potrzebna jest witamina D, a w pozostałym czasie najlepiej przyjmować ją po zbadaniu poziomu we krwi. W II i III trymestrze rośnie też zapotrzebowanie na magnez i wapń. Część pacjentek miewa kurcze łydek. Włączenie tych dwóch minerałów sprawia, że dolegliwości ustępują. Oczywiście mówi się także o dobroczynnym wpływie kwasów omega, których nie możemy dobrze uzupełnić dietą, ze względu na jakość ryb – te, które mają najwięcej kwasów, mogą być zanieczyszczone z uwagi na środowisko, w którym są hodowane.

Niektórzy lekarze przepisują preparaty witaminowo- -mineralne dopiero od 20. tygodnia ciąży. Twierdzą, że na wcześniejszym etapie wystarczy jedynie kwas foliowy. Czy to prawda?

Jeśli kobieta nie stosuje jakiejś diety, nie ma silnych wymiotów, które nie pozwalają jej przyjmować żadnego pokarmu, to teoretycznie można się z takim podejściem zgodzić. W przypadku jodu, nie musi to być preparat – jeśli ktoś jest w stanie wypić 1,5 litra jodowanej wody, by dostarczyć sobie odpowiednią ilość tego pierwiastka, to uzupełni go tyle, ile trzeba. Ale w naszej strefie klimatycznej ważna jest też witamina D, której niedobory, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym stwierdza się u większości społeczeństwa. Jej poziom można zweryfikować badaniem krwi i włączyć suplementację, jeśli będzie jej za mało.

Czy preparat witaminowo-mineralny dla ciężarnej można kupić na własną rękę?

Tak i wszystkie są dostępne bez recepty. Warto zwracać uwagę, aby były rzeczywiście przeznaczone dla ciężarnych, ponieważ wtedy zyskujemy pewność, że z ich składu wyeliminowano te witaminy i minerały, których nadmiar jest niewskazany w ciąży i których niedoborów zwykle nie mamy.

Nadmiar czego może zaszkodzić?

Głównie witamin A i E. Są rozpuszczalne w tłuszczach, więc w diecie nie jesteśmy w stanie dostarczyć ich sobie za dużo. W Polsce mamy je na odpowiednim poziomie. Podobnie jest z niektórymi składnikami mineralnymi, jak fosforany czy sód (ale możemy go przedawkować w pożywieniu, nadmiernie soląc, co obciąża nerki).

A co z ciężarnymi, które nie chcą łykać żadnych tabletek, tylko stawiają na zdrową dietę?

Spotykam się czasem z takimi argumentami kobiet, że kiedyś niczego nie łykano, a rodziły się zdrowe dzieci. Jednak w naszych czasach żywność, nawet mało przetworzona, nie jest tak wartościowa jak kiedyś. Zarówno zanieczyszczenie środowiska, jak i obróbka, której poddajemy wszystkie pokarmy, powoduje utratę wartości odżywczych, dlatego nie wszystkie substancje jesteśmy w stanie dostarczyć sobie w odpowiedniej ilości.

Jak Pani namawia pacjentki, które upierają się przy zdrowej diecie, by łykały witaminy?

Staramy się znaleźć kompromis. Jeżeli pacjentka chce łykać tylko kwas foliowy, a np. jodu już nie, to musi wypić 1,5 litra wody mineralnej, która ma w składzie 150 mikrogramów jodu. Różnie bywa z witaminą D, ale większość pacjentek stosuje się do zaleceń – mają świadomość, że ciąża to czas szczególnych wymagań organizmu i nie ma możliwości zabezpieczenia wszystkich cennych składników w diecie, nawet w przypadku, gdy jest bardzo urozmaicona.

Niektóre przyszłe mamy stawiają na zioła...

Raczej doradzałabym ostrożność w ich stosowaniu. Wiemy, że z niektórych powstają bardzo silne leki, np. nasercowe. Części ziół nie można stosować w ciąży, bo mogą mieć niepomyślny wpływ na jej przebieg – od nieprawidłowego rozwoju na wczesnym etapie i poronień do zwiększania ryzyka porodów przedwczesnych – tak może wpływać np. lukrecja. Niektóre zioła (np. dziurawiec czy pokrzywa) działają moczopędnie i odwadniają przyszłą mamę, co nie jest wskazane.

A co z wegetariankami? Jakie witaminy powinny uzupełniać?

Głównym problemem pacjentek, które nie jedzą mięsa, także tych, które unikają tylko mięsa czerwonego, jest gorszy poziom żelaza, bo żelazo roślinne trudniej się wchłania. Wymagają więc suplementacji preparatem żelaza. Ale prowadziłam też ciąże u pacjentek, które były wegetariankami i nie miały anemii. Podawanie żelaza profilaktycznie jest o tyle istotne, że płód bierze od mamy zapasy na pierwsze pół roku życia po narodzinach, kiedy jest tylko na diecie mlecznej. Nieodpowiedni poziom żelaza u mamy w II i III trymestrze ciąży skutkuje niedoborem u dziecka, gdy się urodzi. Kiedy podajemy żelazo, niektóre pacjentki skarżą się, że mają biegunki, bóle brzucha, zaparcia. Ale jeśli go nie podamy, to samo spotyka dziecko, gdy już przyjdzie na świat – trzeba mu pobierać krew, bo nie przybiera odpowiednio na wadze, jest apatyczne. Musimy więc pamiętać o tym, że uzupełniamy żelazo w ciąży również ze względu na dziecko, żeby później nie trzeba było poddawać go terapii. l

*Dr n. med. Marzena Jurczak-Czaplicka, ginekolog położnik, jest starszym asystentem w Klinice Położnictwa i Ginekologii w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie, w którym prowadzi Oddział Perinatologii. Opiekuje się kobietami w ciążach powikłanych oraz nieciężarnymi od pokwitania aż do menopauzy.

Czytaj też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama