
Małe dziecko to dla rodziców wielka niewiadoma. Patrząc na nie, zastanawiamy się, jakie będzie za dwadzieścia, trzydzieści lat. Kim zostanie? Jak będzie wyglądało? Obserwujemy szkraba, cieszymy się z jego zalet, staramy się nie przeoczyć mocnych stron. Czasem (mniej lub bardziej świadomie) wyznaczamy mu ścieżkę, którą powinien kroczyć.
Czy w stwierdzeniach typu: „Moje dziecko to urodzony sportowiec/aktor/naukowiec” albo: „Ono na pewno wyrośnie na ślicznotkę/dwumetrowego koszykarza” jest ziarno prawdy? Jak możemy wpłynąć na przyszłość syna lub córki? Czego nie robić?
Jak poznać, że nasze dziecko to geniusz?
Kamil dużo szybciej niż jego rówieśnicy zaczął gaworzyć, wkładać klocki do wiaderka, rozumieć słowo „nie”. Teraz ma półtora roku i najbardziej kocha tekturowe książeczki. Szybko uczy się nowych rzeczy. Czy wyrośnie na kogoś wyjątkowego?
Rzeczywiście może tak być, bo szybki rozwój psychoruchowy to pierwszy sygnał szczególnych uzdolnień. – Warto wspierać malca, zapewnić mu warunki do rozwijania talentów. Ale uwaga: nie można z tym przesadzić, by nie „przestymulować” dziecka i nie zniechęcić nadmiernymi oczekiwaniami.
Sukces w życiu nie zależy wyłącznie od zdolności, ale także – a może nawet przede wszystkim – od inteligencji emocjonalnej. – Ktoś, kto ma kilka fakultetów, nie musi stać się superspecjalistą od zarządzania dużą grupą osób czy wspaniałym lekarzem. Do tego potrzeba znajomości ludzi, umiejętności współpracy. A skąd je wziąć, jeśli dotąd siedziało się z nosem w książkach? – mówi pani psycholog.
W przypadku bardzo uzdolnionych dzieci często jest tak, że rozwój intelektualny znacznie wyprzedza rozwój emocjonalny. Na przykład trzylatek potrafi czytać, ale nie wie, po co na świecie są inne dzieci, nie potrafi z nimi się bawić ani znaleźć wspólnego języka. By uniknąć takich pułapek, warto zgłosić się z malcem do ośrodka specjalizującego się w pracy z dziećmi szczególnie zdolnymi. Można się tam dowiedzieć, jak rozwijać zdolności szkraba i co zrobić, by nie nudził się w przedszkolu i szkole.
Śliczny maluch wyrośnie na piękną kobietę?
Roczna Ola ma duże, błękitne oczy, słodkie dołeczki i złote loczki. Będzie piękną kobietą?
Trudno powiedzieć, bo właściwie co to jest uroda? Dla jednych piękne są kobiety w typie Barbie (regularne rysy, „słodki” wygląd), dla innych takie, które – jak Kayah – mają w sobie to „coś”, co sprawia, że trudno od nich oderwać wzrok. Jedyne, co możemy zrobić, to „nie zepsuć” urody dziecka. Odmrożone policzki, niewyleczona próchnica, niewyprostowany w porę zgryz, nieskorygowane wady postawy, nadwaga – wszystko to może wejść w paradę najkorzystniej skonfigurowanym genom.
Możemy również sprawić, by nasze dzieci lubiły siebie i swój wygląd. Nawet dziewczyna o regularnych, delikatnych rysach nie zostanie uznana za piękną, jeśli będzie zgarbiona i schowana w sweter przypominający worek. I odwrotnie: ktoś o „radiowej” urodzie może być uważany za pięknego ze względu na magnetyczną osobowość. Co robić? Trzeba akceptować dziecko i jego wygląd. Nie krytykować, podkreślać to, co piękne. Każdy przecież ma w sobie coś ładnego!