Dan Kindlon i Michael Thompson w książce "Wychowując Kaina. Jak zatroszczyć się o emocjonalne życie chłopców" (wyd. Mamania) pochylają się na emocjami chłopców i przekonują, że aby wychować ich na szczęśliwych i wrażliwych ludzi, rodzice i nauczyciele muszą pomóc chłopcom zrozumieć i nazywać swoje emocje. Argumentują, że najwyższy czas zapomnieć o tezie, że chłopaki nie płaczą i pozwolić naszym synom na przeżywanie emocji. Z korzyścią dla nich i całego świata. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Mamania mamy dla was fragment rozdziału dotyczącego matek i synów.

Reklama

Matki i synowie. Opowieść o więzi rodzinnej i zmianie

Narzędzia dla rodziców mamotoja.pl

Kalendarz rozwoju dziecka Czytaj więcej

Matka i jej dwuletni syn przyszli jak co dzień do parku. Kobieta siedzi na ławce i czyta. Chłopiec rozgląda się dokoła, gorliwie szukając czegoś godnego zainteresowania. Zdobywszy się na odwagę, oddala się od matki na kilka kroków - przypatruje się trawie, gałązkom, owadom, kamykom - i wraca. Obejmuje matkę, wspina się jej na plecy, a potem znowu odchodzi. Za każdym razem zapuszcza się dalej, stopniowo poszerzając zasięg wypraw badawczych. Matka nie traci syna z oczu, a gdy czuje, że zawędrował zbyt daleko, woła go do siebie i rusza mu na spotkanie.

Tak właśnie wygląda podstawowy wzorzec relacji między chłopcem i matką. Chłopiec jest odkrywcą, matka - jego macierzystym portem. Przez całe pełne poszukiwań dzieciństwo chłopiec niesie z sobą - pod względem fizycznym i emocjonalnym - bezpieczeństwo i swojskość gwarantowane przez matkę. Dorastając, musi wyrobić sobie zdolność opuszczania jej bez całkowitego zerwania kontaktów i powracania do niej bez sprzeniewierzenia się własnemu ja. Matka ma do spełnienia podobne zadanie: musi starać się zrozumieć potrzeby syna w kolejnych okresach jego życia i właściwie na nie odpowiadać. Tak zrównoważony związek nazywamy synchronicznym.

Macierzyństwo zawsze sprowadza się do utrzymywania delikatnej równowagi pomiędzy bliskością i dystansem, lecz w kontaktach matek z synami występuje szczególnie wiele powodów, dla których ta synchronia może ulec zakłóceniu. Jeżeli matka nie potrafi w zmieniającym się zachowaniu i postawie syna rozpoznać nieuniknionych etapów jego rozwoju, pojawia się niebezpieczeństwo, że nie będzie umiała zapewnić synowi tego, co jest mu potrzebne, lub będzie próbowała nadal dawać mu to, czego syn już nie potrzebuje i nie pragnie.

Wychowywanie syna stanowi dla wielu kobiet tym poważniejszy problem, że nie bardzo rozumieją chłopców, ponieważ nigdy nie postrzegały rzeczywistości z chłopięcej perspektywy lub mają wobec nich oczekiwania ukształtowane pod wpływem związków ze swoimi ojcami i braćmi.

Zobacz także

Przyjmuje się powszechnie, że więź matki i syna ma ograniczoną trwałość: kończy się nieuchronnie, gdy chłopiec dorasta. W życiu chłopca niewątpliwie nadchodzi moment, kiedy najważniejszą osobą staje się ojciec i chłopiec zaczyna dostrzegać w sobie mężczyznę. Nie ma jednak takiego momentu, w którym syn - czteroletni, dziewięcioletni, trzynastoletni - musiałby „zrezygnować" z matki lub matka musiałaby „zrezygnować" z syna. Synchroniczny związek między tymi dwojgiem sam się przekształca - a także przekształca każde z nich - z upływem czasu. Uważamy, że chłopiec odcięty od matki znajduje się w niebezpieczeństwie, nawet jeśli zachowuje się tak, jakby wszystko, co matka niegdyś reprezentowała - zażyłość, ciepło, miłość, opieka - było teraz zakazane, a dawna bliskość przepadła na zawsze.

Wiele kobiet stara się walczyć z tą pełną rezerwy postawą synowską. Widujemy matki, które chcą zachować serdeczny kontakt z synami, ale nie wiedzą, jak to osiągnąć; widujemy takie, które boją się utracić synów, lecz pod wpływem przyjętych w naszej kulturze poglądów czują się zmuszone „odczepić ich od swojej spódnicy". Matka, która troszczy się o syna i pragnie dla niego tego, co najlepsze, może się zadręczać, że bez rozluźnienia łączących ich więzi syn wyrośnie na niedorajdę, maminsynka.

Chłopiec chce mieć poczucie kompetencji i przynależności do świata mężczyzn. Szuka u matki serdeczności i aprobaty, ale odsuwa się od niej, gdy potrzebuje autonomii lub potwierdzenia swojego „chłopięctwa". To zupełnie naturalne. Nigdy jednak nie przestaje cenić jej miłości i zrozumienia. Wiele matek jest zdezorientowanych tym wahaniem się pomiędzy niezależnością i potrzebą bliskości. Ponieważ chłopięce zadanie dorastania i zmieniania się jest zupełnie odmienne od matczynego zadania opieki i kierownictwa, związek między matką i synem rozgrywa się w dwóch różnych wersjach. Wersja matki i wersja syna nie zawsze się zazębiają.

"Wychowując Kaina. Jak zatroszczyć się o emocjonalne życie chłopców", Dan Kindlon, Michael Thompson, wyd. Mamania

"Wychowując Kaina. Jak zatroszczyć się o emocjonalne życie chłopców", to oparta na rzetelnej wiedzy książka dwóch psychologów dziecięcych, którzy z ogromną troską pochylają się nad wyzwaniem, jakim jest wychowanie chłopców na mądrych i wrażliwych mężczyzn. Przez ponad 35 lat autorzy pracowali z chłopcami i ich rodzinami, odkrywając, że istnieją całe rzesze smutnych, przestraszonych, rozzłoszczonych i… milczących chłopców. Postanowili znaleźć odpowiedź na pytanie: czego nie dostają chłopcy, a co jest im tak bardzo potrzebne do zrównoważonego rozwoju emocjonalnego? Zidentyfikowali presję, jaka wywierana jest na chłopców i młodych mężczyzn, a która skutkuje wzrostem agresywnych zachowań, co ma wpływ na funkcjonowanie całego społeczeństwa.

Kindlon i Thompson pokazują:

- że umiejętność identyfikacji emocji jest najcenniejszym darem, jaki możemy ofiarować naszym synom,

- jak rodzice mogą pomóc chłopcom rozwijać ich wrażliwość i empatię,

Reklama

- jak wspierać synów w kontaktach z kolegami i… koleżankami.

Reklama
Reklama
Reklama