Jak kupować żywność dla dziecka
Edyta Gulińska, specjalistka w dziedzinie żywienia, radzi, jak kupować naprawdę wartościowe jedzenie dla maluszka i całej rodziny.
Skąd mam wiedzieć, że to, co daję dziecku, jest zdrowe?
Kupując produkty w opakowaniach, trzeba zwracać uwagę nie tylko na datę przydatności do spożycia, ale przede wszystkim na skład. Im więcej różnych E i tajemniczo brzmiących nazw (takich jak np. E621 – glutaminian sodu – wzmacniacz smaku), tym więcej chemii. Warto uważać: wiele produktów kusi „zdrowo” kojarzącymi się nazwami, ale po bliższych oględzinach okazuje się, że to chwyt reklamowy. Lepiej także nie liczyć na to, że najtańsza mielonka jest dobrą wędliną, bo nie jest. Warto kupować produkty z certyfikatami IMiD i CZD – są przebadane.
Z niektórych reklam produktów dla dzieci wynika, że czekoladka może zastąpić mleko, a sok – owoce. Można im wierzyć?
Nie zawsze. Jaskraworóżowy czy jadowicie zielony soczek musi mieć sztuczne dodatki, bo takich owoców po prostu nie ma. Zresztą owoc to owoc, jest w nim więcej witamin i błonnika niż w soku. Podobnie jest z mlekiem (lepiej je pić, niż jeść batony z mlecznym nadzieniem) i innymi produktami.
Czy „dobre” musi oznaczać „drogie”?
W większości przypadków niestety tak, bo za jakość trzeba płacić. I warto, bo jest ważniejsza niż ilość. Lepiej np. kupić dziecku mały kawałek piersi indyka, upiec ją i podać na zimno na kanapce, niż wydać pieniądze na kilogram najtańszych parówek, w których jest mnóstwo tłuszczu, odpadów mięsnych i wypełniaczy. Zresztą bez przesady: podstawowe produkty (mleko, mąka, jajka itd.), z których można przyrządzić zdrowe potrawy, są tańsze niż niezdrowe „gotowce”. Poza tym zestawy witamin, które mają uzupełniać niedobory, też przecież kosztują.
Nie każdy ma gdzie kupować ekologiczne warzywa? Co wtedy? W ogóle z nich zrezygnować?
Oczywiście, że nie. W każdym mieście jest jakiś targ, na którym sprzedają rolnicy, można...